Polityka i Społeczeństwo

Niebywała obłuda posła Andruszkiewicza. Nie uwierzycie, na jaki pomysł wpadł po tym, jak złapano go na pobraniu 70 tys. z publicznych pieniędzy

Poseł Adam Andruszkiewicz poczuł się niesprawiedliwie zaszczuty. Co z tego, że w ciągu dwóch lat z państwowej kasy pobrał prawie 70 tys. złotych, skoro inni posłowie też takie świadczenia pobierają? Sęk w tym, że poseł Wolnych i Solidarnych, były członek koła Kukiz’15 nie ma samochodu, ani najpewniej prawa jazdy, a do stolicy dojeżdża pociągiem. Sprawą oburzony jest były szef Andruszkiewicza, Paweł Kukiz, który w rozmowie z “Super Expressem” ujawnił kwotę pobranych kilometrówek i stwierdził: “Tą kwestią powinna zająć się prokuratura!”

 

Tymczasem biedny Andruszkiewicz w rozmowie z PAP żalił się wczoraj, że z ryczałtu “korzystają wszyscy na takich samych zasadach (…) Natomiast tylko mnie zaatakowano i zrobiono ze mnie takiego ‘czarnego luda’ w tej materii i to jest głęboko niesprawiedliwe”. W odpowiedzi na takie czepianie się poseł wpadł na zaskakujący pomysł. Otóż “poważnie rozważa” on zgłoszenie inicjatywy ustawodawczej likwidującej ryczałty paliwowe dla posłów.

 

 

Poseł odniósł się do słów Kukiza, który ocenił, że sprawą powinna zająć się prokuratura i przeprosił, że to z jego list Andruszkiewicz dostał się do sejmowych ław. Jak zaznaczył “nie obchodzi” go Paweł Kukiz, a wyborcy. “Biorę na klatę krytykę obywateli, bo obywatel może nie rozumieć, że mogę korzystać z dodatkowych środków, ale krytyka drugiego posła, który sam czerpie garściami z przywilejów. No to jest obłuda”.

Andruszkiewicz zarzekał się, że pieniądze pobiera zgodnie z prawem, a samochód ma “w formie użyczenia”. W maju zeszłego roku po tym, jak “Super Express” po raz pierwszy informował o sprawie “kilometrówek” Andruszkiewicza, poseł wydał oświadczenie, w którym zapowiedział: “przedstawię wykaz miejsc i kilometrów, które musiałem pokonać, by dostać się na umówione wcześniej spotkania z Polakami”. Gdy sprawa powróciła, na zadane przez Agnieszkę Gozdyrę w programie “Tak czy Nie” pytanie, czy „przedstawi wykaz miejsc, w których był po pobraniu 40 tys. zł “kilometrówki”, odpowiedział: “to jest nie do przedstawienia”.

Z opinii Centrum Informacyjnego Sejmu wynika, że poseł pobierający kilometrówki nie musi mieć ani auta, ani prawa jazdy. Zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora “każdy poseł ma obowiązek utworzenia biura poselskiego”, a na każde z nich Kancelaria Sejmu przekazuje ryczałt (obecnie 14 tys. 200 zł miesięcznie). Ryczałt może być przeznaczany na koszty funkcjonowania biura, w tym na przejazdy posła (w związku z wykonywaniem mandatu poselskiego) samochodem własnym lub innym.

Propozycja zaskakująca, choć już sprawdzona przez kolegów z Prawa i Sprawiedliwości. Ci również z oczywistego i zgodnego z prawem, acz nieetycznego i oburzającego wykorzystywania przywilejów, czy konkretniej mówiąc wypłacania sobie dodatkowych pensji, chcieli ukuć propagandowy sukces, że to oni jako jedyna uczciwa partia zajmą się obcięciem pensji wszystkim politykom i urzędnikom państwowym, nawet tym uczciwym. Niestety, wychodzi na to, że tani populizm i wzajemnie rzucane oskarżenia o obłudę jeszcze skutecznie przyćmiewają to, co powinno się zauważać, mianowicie czerpanie benefitów z programu Koryto plus. A przecież “wystarczy nie kraść”…

Źródło: Polsat News

fot. Youtube/Wpolsce.pl

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie