Wszystko wygląda na to, że budowany od wielu tygodniu lewicowy blok koalicyjny wystartuje jednak jako komitet jednej partii. Widać po takiej decyzji, że pomimo medialny zachwytów nad wynikami sondaży, dającymi koalicji lewicowych partii nawet 10-12% poparcia, wśród uczestników zjednoczenia dominuje jednak strach. Dlaczego strach? Trzeba tutaj wrócić pamięcią do wyborów z 2015 roku, kiedy to Lewica startowała jako koalicyjny komitet partii politycznych i do przekroczenia podwyższonego – 8% – progu wyborczego, brakło dosłownie niespełna 0,5%. Wiemy doskonale jaki był tego efekt: lewica nie weszła do Sejmu, a PiS dzięki temu uzyskał samodzielną większość.
Dzisiaj ten strach gra pierwsze skrzypce, bowiem ogłoszono, że wszystkie angażujące się lewicowe partie będą startowały z list SLD. Żeby jednak nie raziło to tak bardzo w oczy, komitet wyborczy będzie miał w nazwie “Lewica”, a nie nazwę partii. Ta sama “Lewica” ma oficjalnie znaleźć się także w dokumentach jako nowy oficjalny skrót partii SLD. To brzmi jak taka “świeża farba” na starych ścianach, z już odpadającym tynkiem.
Pomimo wypierania się od wielu tygodni takiej możliwość, zdecydowano się jednak na start w ten sposób, aby limitem był tylko 5% próg wyborczy. Patrząc z punktu widzenia poprzednich wyborów, to w nowym Sejmie akurat może wyjść na dobre całej opozycji. Niestety już z punktu widzenia poglądów poszczególnych partii… cóż…
Być posłem – to zmienia wszystko
Jak widać wizja mandatów poselskich pozwala schować do kieszeni dumę i głoszone wcześniej poglądy. Czy ktoś dzisiaj jeszcze pamięta, że partia Razem od samego początku była bardzo negatywnie nastawiona do współpracy z SLD? Słowa jakimi określali tę partię były jednoznaczne i o współpracy nawet nie można było myśleć. Tak samo zresztą było z partią Wiosna, która od początku miała być nie lewicowa, tylko progresywna. Miała być nie elementem dotychczasowej układanki, tylko nową jakością na polskiej scenie, wręcz alternatywą dla wszystkich innych partii. Jak skończyły się te zapowiedzi w przededniu wyborów? Widzimy wszyscy dzisiaj.
Szeroka koalicja z partiami widmo
Kto jeszcze oprócz Razem, SLD i Wiosny znajdzie się wspólnych? No właśnie tutaj robi się trochę zabawnie. Szumnie głoszony szeroki blok lewicy składa się z ugrupowań, o których mało dziś ktokolwiek z szerszego grona wyborców słyszał. O takich partiach, które od lat 90. funkcjonują na obrzeżach polityki, aż po te, które w dopiero ostatnich latach wypadły z politycznego obiegu. Mówimy tutaj np. o Unii Pracy, Inicjatywie Feministycznej, PPS, Twoim Ruchu, Kongresie Świeckości, czy stowarzyszeniach „Ordynacka”, “Spójnik”.
Część z tych organizacji pewnie funkcjonuje mniej lub bardziej aktywnie ( trzeba to im oddać), ale skoro te ugrupowania przez ostatnie lata czy miesiące nie były w stanie przebić się do szerszego grona wyborcy, czy mogą cokolwiek zmienić? Czy są w stanie zaoferować jakąś nową jakość? Cóż, pozostaje nam tylko poczekać na program i późniejsze wyniki wyborów, które to ocenią.
Źródło: Wyborcza.pl
Fot. Flickr/Lukas Plewnia
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU