Zakup państwowych obligacji przez Mateusza Morawieckiego budzi wiele kontrowersji. Ale w sprawie majątku premiera pojawia się też inne pytanie.
Kontrowersyjny ruch
W zeszłorocznym oświadczeniu majątkowym Mateusza Morawieckiego znalazła się informacja o posiadanych oszczędnościach w wysokości 4,7 mln złotych. W dokumencie z tego roku premier zadeklarował posiadanie znacznie mniejszej sumy – to „zaledwie” 56 tysiące zł. Co stało się z niebagatelną sumą 4,6 mln złotych? Morawiecki ulokował te oszczędności w obligacjach skarbowych.
I to wzbudziło kontrowersje, pojawiły się pytania, czy szef rządu zdecydował się na ten manewr, bo miał wiedzę o rychłym wzroście inflacji?
– Kilka miesięcy temu nie powiedział Polakom, że będzie inflacja. Sam o siebie zadbał, sam wykupił obligacje, które zabezpieczyły jego pieniądze od inflacji – grzmiał Donald Tusk. Sam Morawiecki wyjaśniał, że „mnie kierował się wskaźnikami inflacji”.
– Skoro oświadczenie jest za poprzedni rok, tzn., że obligacje nabyłem w zeszłym roku – tłumaczył szef rządu. – Są to obligacje różnych kategorii – dodał i podkreślił, że… sam namawia do zakupu obligacji.
Kolejne pytania
Ale w sprawie majątku Morawieckiego pojawia się też inne pytanie. Chodzi o uprawnienia do akcji banku Santander, które wykazał w poprzednim oświadczeniu majątkowym. Miał też uprawnienia do akcji do kwoty trzystu pięćdziesięciu tysięcy złotych. W najnowszym dokumencie premier nie wpisał już tej pozycji. „Fakty” TVN zapytały premiera, kiedy uprawnienia zamieniły się w akcje, i za ile.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU