Temat wejścia Polski do strefy euro okazał się jednym z wiodących motywów obecnej kampanii do Parlamentu Europejskiego. Kwestia nadal budzi ogromne emocje i kontrowersje. Która z sił politycznych ma rację?
Jeśli ktoś ma w miarę dobrą pamięć, wspomina zapewne słynną wypowiedź Donalda Tuska, który w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy w 2008 r. mówił, że do końca 2011 r. wszyscy będziemy płacić w euro. Świadkowie politycznej kuchni do dziś wspominają, że była to raczej PR-owa zagrywka, a nie istotna deklaracja. Inna sprawa, że wkrótce potem wybuchł kryzys finansowy i żaden z odpowiedzialnych polityków nawet nie myślał o pchaniu się w objęcia euro.
Czy jednak dziś możemy myśleć o przyjęciu europejskiej waluty?
Euro tylko na silnych?
Dwa dni temu na antenie Radia Wnet prof. Zbigniew Krysiak tłumaczył, że euro nie jest dobrą walutą dla… większości krajów UE. Jego zdaniem skorzystały na nim tylko dwa państwa – Niemcy i Holandia. Cała reszta straciła.
Podobnego zdania w swojej książce pt. „Euro” jest noblista Joseph E. Stiglitz, który podkreśla, że cały system, na którym oparto wspólną walutę jest wadliwy. W poszczególnych rozdziałach obala on pewne – jego zdaniem – mity, które narosły wokół europejskiej waluty. Narzucenie jej tak różnorodnemu systemowi państw, jak jest dziś nadal UE, bez innych narzędzi, które zastosowano w USA w przypadku dolara, czyni ją wręcz niebezpieczną dla stabilności finansowej.
Czy aby na pewno euro jest złe?
Wprowadzenie euro do Polski byłoby dobre dla eksporterów. Dziś ponoszą oni koszty wynikające z ryzyka walutowego, czyli ryzyka zmiany kursu pieniądza wykorzystywanego w transakcjach. Business Insider zauważa to zjawisko w swoim artykule:
„Z badań NBP wynika, że w 2013 r. 55 proc. firm było eksporterami, z czego ok. 20 proc. miało niezbilansowany rachunek transakcji walutowych, co narażało je na ryzyko wahań kursowych. Aby nie dopuścić do nadmiernych wahań przychodów związanych ze zmianami kursowymi, firmy musiały kupować kosztowne instrumenty finansowe, takie jak kontrakty terminowe, swap, czy opcje walutowe. Już w 2008 r. takie rozwiązania stosowało 44 proc. firm. Dla sektora dużych przedsiębiorstw oznaczało to koszt rzędu 5,5 mld zł.”
Są i inne koszty pozostawania poza strefą euro. W raporcie w można przeczytać, że w ostatnich latach marża za wymianę waluty ze złotego na euro pobierana przez banki stopniowo rosła i w 2016 r. wyniosła już 2,5 proc. wartości transakcji. Jeszcze w 2010 r. rząd szacował koszty transakcyjne na ok. 1-1,5 proc. PKB.
Własny bank centralny to bezpieczeństwo
Inną kwestią, którą wymieniają też Stiglitz i Krysiak, jest to, że przejście na euro oznacza oddanie władzy nad walutą innemu podmiotowi niż NBP. Choć dziś nasz bank centralny przeciętnemu Polakowi kojarzy się z aferką związaną z zatrudnianiem powabnych pań, ogólnie dobrze wykonuje swoją pracę. Na razie utrzymuje relatywnie wysoki poziom stóp procentowych w stosunku do stóp EBC. Business Insider widzi w tym zaletę:
„W przypadku rynkowych stóp procentowych w Polsce, dopóki Polska jest poza strefą euro, pozostają [one] wyższe ze względu na tzw. premię za ryzyko. Zależy ona od płynności na rynku kapitałowym w danej walucie, ryzyka zmienności waluty, a także przewidywalności inflacji.”
Władza nad własną walutą to też szansa na odpowiednią reakcję, gdy dochodzi do zapaści finansowej. Dziś zapominamy, że nie odczuliśmy mocno ostatniego kryzysu tylko dlatego, że byliśmy poza strefą euro.
Ile to kosztuje?
Wg. danych NBP z 2009 r. koszt wprowadzenia euro to przedział 20-23 mld zł. Brane pod uwagę są dwa warianty. Pierwszy polegałby na szybkim przejściu na euro, w którym od razu wymienia się wszystkie banknoty. W drugim proces byłby podzielony na etapy. Wysokie koszty poniosłyby banki (2,3-2,6 mld zł), które musiałyby zapłacić za wymianę banknotów i wprowadzić nowe systemy informatyczne. W tym momencie tracą też część przychodów z tytułu operacji wymiany walut.
Mimo wszystko z czasem owe potencjalne koszty będą malały ze względu na przechodzenie na pieniądze bezgotówkowe. Biorąc po uwagę ten element, warto jeszcze czekać.
A jednak się opłaca?
Mówiąc krótko: sprawa wejście do strefy euro nie jest jednoznaczna. Pozytywna decyzja rządzących w tej kwestii byłoby dobrą wiadomością dla eksporterów. Dla przeciętnego Polaka już niekoniecznie.
Najgorszym wariantem jest też szybka i źle przygotowana integracja walutowa. Przykładem jest Grecja. „Z drugiej strony przyjęcie euro, które poprzedziłoby dobre przygotowanie instytucjonalne, mogłoby przynieść Polsce dodatkowy impuls rozwojowy na najbliższe kilka dekad, tak jak miało to miejsce w Irlandii” – puentuje Business Insider.
Źródła: Business Insider, Joseph E. Stiglitz „Euro”, Radio Wnet
fot. Adam Guz/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU