Przemysław Czarnek z przytupem rozpoczął swoje urzędowanie na stanowisku szefa resortu edukacji. – Pojawił się nowy minister, który jest gorszy od poprzedniego – komentują nauczyciele.
Anna Zalewska i jej „reforma” edukacji, Dariusz Piontkowski i chaos w dobie koronawirusa, wykreowana przez rząd nagonka na nauczycieli podczas strajków… PiS podczas swoich rządów nie rozpuszczał pracowników oświaty. Gdy wydawało się, że nie da się bardziej popsuć sytuacji, to na deser Jarosław Kaczyński zaserwował nauczycielom Przemysława Czarnka.
Czarnek wkracza do akcji
Nowy minister edukacji, który zasłynął głównie z homofobicznych wypowiedzi, z przytupem rozpoczął swoją karierę na stanowisku szefa MEN. Niestety, owym „przytupem” nie okazała się np. pomoc szkołom i nauczycielom przy organizacji nauki zdalnej. Czarnek zapowiedział za to „ewolucyjne zmiany w kanonie lektur”, obiecał też ułatwienia dla maturzystów na egzaminach. Zmiany w egzaminach Czarnek uzasadnił zmianami w edukacji podczas pandemii oraz… strajkami nauczycieli, który „wyłączył nauczanie na długi okres”.
Pedagodzy nie są zachwyceni słowami nowego ministra. Ich zdaniem rząd wykorzystuje strajk z 2019 roku jako wymówkę dla własnych zaniedbań i nieudolnych działań.
– Zrzucanie winy na strajk to prosta metoda zrzucania winy na nauczycieli za beznadziejny system edukacji, jaki mamy w kraju – mówi jeden z pedagogów w rozmowie z portalem edziecko.pl.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU