Narodowcy hajlują, policja obserwuje – to się wydarzyło w polskim mieście. Poruszający komentarz Muzeum Auschwitz

Ostatnio dużo słyszało się o aktywności polskiej policji. Funkcjonariusze chronili pomniki, potrafili też zatrzymać blisko 50 osób podczas protestu środowisk LGBT! Tym bardziej dziwi bierność funkcjonariuszy wobec hajlujących narodowców, którzy pojawili się na demonstracji w Katowicach.

– Nazistowski gest nasycony jest nienawiścią. Użycie go w Polsce, gdzie ideologia niemieckiego nazizmu przyniosła tyle cierpienia, jest szczególnie bolesne. Do tego te straszne słowa pogardy. Dla człowieka. Nienawiść narasta stopniowo. Od gestów i słów – napisało na swoim profilu na Twitterze Muzeum Auschwitz. To komentarz do szokującego nagrania, które zostało zrobione w Katowicach, podczas demonstracji narodowców.

Nazistowski gest nasycony jest nienawiścią. Użycie go w Polsce, gdzie ideologia niemieckiego nazizmu przyniosła tyle cierpienia, jest szczególnie bolesne. Do tego te straszne słowa pogardy. Dla człowieka.

Nienawiść narasta stopniowo. Od gestów i słów. pic.twitter.com/bZCbcILicn

— Muzeum Auschwitz (@MuzeumAuschwitz) August 22, 2020

W piątek w centrum Katowic zebrała się grupa kilkudziesięciu osób, protestujących przeciw środowiskom LGBT. „Je…ć LGBT”, „Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa” – skandowali. Na nagraniu widać, jak jeden z uczestników wykonuje gest faszystowskiego pozdrowienia. Co jest szokujące – hajlujący mężczyzna stał kilka metrów od policyjnego radiowozu. Funkcjonariusze nie reagowali.

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” młodszy aspirant Maciej Bajerski mówi, że policja obserwowała przebieg marszu i ma wytypowane osoby, które mogły popełnić przestępstwo. Przeglądane są też nagrania z monitoringu.

– Chodziło o posiadanie i użycie materiałów pirotechnicznych, nieprzestrzeganie przepisów sanitarnych, ale też właśnie o osoby, które wykonywały opisane gesty. Wszczęliśmy w ich sprawie postępowanie sprawdzające odnośnie do propagowania ustroju faszystowskiego – wyjaśnia młodszy aspirant.

Paragraf pierwszy artykułu 256 Kodeksu Karnego mówi, że za publiczne propagowanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju grozi pozbawieniem wolności do 2 lat.

Źródło: Gazeta Wyborcza