Już pod koniec lipca wędkarze znaleźli martwe ryby w Odrze. Państwowe laboratorium odmówiło jednak zbadania padniętych zwierząt, tłumacząc się brakiem potrzebnych odczynników.
Według ustaleń “Gazety Wyborczej” już ok. trzy tygodnie temu, pod koniec lipca wędkarze zauważyli pierwsze śnięte ryby w Odrze. Mężczyźni chcieli poddać je badaniom m.in. w laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach.
– Ponieważ WIOŚ we Wrocławiu poinformował wtedy, że w próbkach wody pobranych na śluzie w Lipkach znaleziono metyzylen, chcieliśmy sami oddać ryby do badania w laboratorium w Puławach, ale powiedziano nam tam, że badanie jest niemożliwe, bo brakuje potrzebnych odczynników. Oddaliśmy więc wyłowione ryby do utylizacji, były już w stanie rozkładu, żywych ryb nie było. Osobno zutylizowane zostały ryby, osobno worki – powiedział Robert Suwada, dyrektor zarządu okręgu wrocławskiego PZW.
To ogromna strata w kontekście wyjaśnienia katastrofy ekologicznej. – To nieprawdopodobne, jeśli potwierdzi się, że ryby wyłowione z Odry pod koniec lipca nie zostały poddane badaniu tylko zutylizowane, to znaczy, że część materiału dowodowego utraciliśmy bezpowrotnie – komentuje Karolina Kuszlewicz, adwokatka znana z obrony praw zwierząt.
– Te pierwsze doby i dni są tak ważne, bo sprawcy zapewne odkąd stało się głośno o tragedii na Odrze, pracują nad zatuszowaniem, skomplikowaniem czy zmanipulowaniem obrazu sprawy. Czas działa na niekorzyść przyrody – wyjaśniła Karolina Kuszlewicz.
Z zatrutej Odry wyłowiono już ponad 100 ton nieżywych ryb. Za wskazanie źródła zanieczyszczenia policja oferuje nagrodę w wysokości miliona złotych.
Źródło: Money.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU