Polityka i Społeczeństwo

Najnowsze doniesienia w sprawie afery podsłuchowej. Kto próbuje ukryć niewygodne fakty?

wotum nieufności

Prokuratura nie będzie przesłuchiwała Marka Falenty w sprawie słynnych listów, jakie napisał on do prezydenta i Jarosława Kaczyńskiego. Czy to próba ukrycia niewygodnych faktów?

“Rzeczpospolita” przypomina dziś, że biznesmen w listach polityków PiS wypomniał im, że partia (wtedy opozycyjna) wiedziała o podsłuchach w restauracjach, ale zachęcała do go dalszych działań. Prawicowi działacze liczyli, że sprawa „taśm” pomoże w pokonaniu PO w wyborach.

Prokuratura nie pali się do weryfikacji sprawy

Okazuje się, że prokuraturze nie zależy na weryfikacji oskarżeń Falenty. Na początku lipca wezwała co prawda Falentę, by postawić mu zarzut dotyczący kolejnego nagrania. Przy okazji nikt nie zapytał o listy i zarzuty, jakie w nich padły. Prokuratorzy twierdzą, że Falenta powinien pokazać dowody, a z tej możliwości nie skorzystał. Drugiej szansy ma już nie otrzymać.

Sprawa jest zaś bardzo dziwna i na jej wyjaśnieniu powinno zależeć wszystkim.

W czerwcu dowiedzieliśmy się, że Falenta napisał we wniosku o ułaskawienie skierowanym do prezydenta Andrzeja Dudy, że jeśli ten go nie ułaskawi, ujawni, kto za nim stał. Sugerował, że chodziło o polityków PiS.

“Obiecali wiele korzyści i łupów politycznych. Czekałem lata codziennie łudzony, że niebawem nadejdzie dzień, w którym zostanę przez Pana ułaskawiony. Nie widać nadziei na jego nadejście. Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły”

– ponoć napisał Falenta.

Biznesmen napisał też podobno list do Jarosława Kaczyńskiego, w którym można znaleźć następujący fragment:

“Panie Prezesie, jest mi bardzo przykro. Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica Panów z CBA”.

Historia niczym z filmu sensacyjnego

Historia Falenty przypomina scenariusz filmu sensacyjnego. Biznesmen stał za „aferą taśmową”, która mocno uderzyła w rząd PO-PSL. Można uznać, że była jednym z czynników klęski PO w wyborach w 2015 t.

Sam Falenta, choć teoretycznie mógł stać się bohaterem obozu PiS, został skazany w 2016 r. przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017 r.

Do dziś nie wiemy, kto stał za biznesmenem. Wyjaśnienie jego tajemnicy jest prawdopodobnie nie na rękę zbyt wielu osobom z kręgu władzy. Zwłaszcza przed jesiennymi wyborami…

Źródło: Rzeczpospolita

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie