Najnowsze dane z Ministerstwa Finansów pokazują prawdziwe oblicze hipokryzji PiS w sprawie nagród. Większość z nas pamięta grafikę TVP, gdzie próbowano bronić Beaty Szydło na zasadzie, że “PO kradło przecież więcej“. Wówczas pokazano obok siebie dwa słupki, jeden reprezentował nagrody dla ministrów w rządzie PiS, a drugi w rządzie PO, tylko z drobnym szczegółem w postaci powiększenia o nagrody wszystkich kilku tysięcy urzędników w resortach. Tak więc z dwóch lat rządów PiS mieliśmy 1,5 mln zł, a z 8 lat rządów PO-PSL 626 mln zł. Dosyć szybko manipulacja wyszła na jaw. Nie ukrył się także fakt, że za poprzedniego rządu nagród dla ministrów nie było, ponieważ suma tego typu świadczeń za 8 lat wyniosła zawrotne 25 tysięcy złotych.
O skali manipulacji władzy dowiadujemy się właśnie teraz, ponieważ na jaw wychodzą nagrody wewnątrz samych resortów. Okazuje się bowiem, że w Ministerstwie Finansów przez 2,5 roku na nagrody przeznaczono aż 80 mln złotych. Jakby tego było mało, kwota ta została podzielona na aż 3051 pracowników resortu, przez co nagrody przybrały postać dodatku do pensji o średniej wysokości 896 zł. Jest to kwota sporych rozmiarów, ponieważ mówimy o jednym resorcie z 19 w rządzie PiS. Jeśli Mateusz Morawiecki równie hojnie wynagradzałby sowich pracowników przez 8 lat, tyle ile rządziła Platforma, to jego ministerstwo wydałoby na ten cel aż 256 mln zł. Porównajmy tę kwotę do 626 mln zł nagród całego rządu PO-PSL i okaże się, że jedno ministerstwo PiS potrafiłoby wyrobić z tego niemal połowę. Pokazuje to, że Mateusz Morawiecki nie może udawać niewinnego, wręcz wbrew swojej woli obdarowanego przez byłą premier Beatę Szydło. Widać wyraźnie, że cały proceder drugiej pensji odbywał się za wiedzą i akceptacją obecnego szefa rządu, który chciał odwrócić od siebie uwagę mediów błyskawicznym przekazanie nagrody na cele charytatywne jak tylko sprawa stała się gorąca, a prezes nie wymyślił jeszcze manewru z Caritasem.
Samo przekazanie 80 mln na wynagrodzenia, w większości urzędników niższego szczebla, nie jest jednak z założenia rzeczą karygodną, ponieważ pensje oferowane ekspertom na tych stanowiskach są stanowczo poniżej stawek rynkowych. To co jednak uderza to hipokryzja rządzących, którzy budowali mit pracy społecznej za grosze, a za palcami Polaków rozdawali nagrody, a przyłapani zaczęli dalej zwodzić opinię publiczną zamiast skonfrontować się z problemem wynagrodzeń na stanowiskach w administracji publicznej. To ostatnie zadanie jednak byłoby w sprzeczności z całą retoryką partii rządzącej, dla której przed dojściem do władzy każdy dobrze opłacany ekspert musiał być złodziejem z układu. Największym grzechem rządu nie jest sam fakt przyznania nagród, ale cała nieuczciwość polityków im towarzysząca.
Źródło: wp.pl
fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU