Obóz partii rządzącej, wspierany TVP, utrwala narrację, jakoby strajki odpowiadały za wzrost liczby zakażeń w Polsce. Jednak zdaniem eksperta na naszą fatalną sytuację większy wpływ ma otwarcie szkół.
Podczas wczorajszej konferencji prasowej dotyczącej nowych obostrzeń, Mateusz Morawiecki stwierdził, że przez protesty możemy odnotowywać nawet o 5 tysięcy nowych zakażeń każdego dnia. Premier powołał się na badania naukowców z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania przy Uniwersytecie Warszawskim.
Premier jednak bezpodstawnie podparł się tymi modelami. Samo ICM stwierdziło w swoim komunikacie, że nie jest metodologicznie przygotowane, aby uwzględnić w swoim modelu protestów.
– Nieuprawnione jest stwierdzenie, że z modelu ICM UW wynika, iż protesty uliczne mogą zwiększyć liczbę stwierdzonych przypadków z 25 tys. na 31 tys. – napisało we wtorek ICM.
Sprawę skomentował na antenie TOK FM dr inż. Piotr Szymański z grupy MOCOS.
– Żaden model w Polsce nie jest obecnie w stanie uwzględnić wpływu protestów wprost – to znaczy powiedzieć, że protesty się przełożyły na tyle zakażeń i tyle zgonów. To jest po prostu niemożliwe, bo nie mamy na to danych. Nie ma z czego tego modelować – stwierdził dr Szymański.
Zdaniem eksperta można za to realnie ocenić, jak na obecną sytuację epidemiczną wpłynęła decyzja o otwarciu we wrześniu szkół.
– Na pewno wpływ tych protestów jest znacznie niższy niż wpływ otwarcia szkół – powiedział naukowiec. Ekspert nie ukrywał niezadowolenia, że politycy bezrefleksyjnie wykorzystują statystyki. Tym bardziej, że modele często opracowywane są na podstawie niewystarczających danych i trzeba ich wyniki traktować jako przybliżone.
Źródło: TOKFM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU