Gospodarka

Morawiecki ma poważny problem. W walkę z podatkiem cukrowym włączył się potężny gracz

Redukcja liczby wiceministrów okazała się ściemą. Tak Morawiecki poza kamerami ustawił "swoich"
fot. Flickr/KPRM
Już chyba na stałe w polskiej polityce zagościły informacje o tym, że rząd Stanów Zjednoczonych wpływa na decyzje podejmowane w Warszawie. Naturalnie są takie chwile, gdy strategicznemu sojusznikowi, w imię utrzymywania bardzo dobrych relacji, w pewnych sprawach się ustępuje. Problem zaczyna się pojawiać wtedy, gdy staje się to nagminne. Wzniosłe hasła o prowadzeniu suwerennej polityki i opowieści o wstawaniu z kolan nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Amerykanie przybywają, patrzą i zwyciężają, a rządowi Morawieckiego nie pozostaje nic innego, jak podkulić ogon i zaakceptować decyzje podejmowane w Waszyngtonie.
 
Jedną z najgłośniejszych spraw była ingerencja ambasador Georgette Mosbacher w listę leków refundowanych. W obronie amerykańskiej firmy interweniowała w Ministerstwie Zdrowia, co ostatecznie skończyło się umieszczeniem leku na liście refundacyjnej. Zajęła się także niekorzystnymi zapisami ustawy, która uderzała w interesy Ubera.
 
Gdy Warszawa snuła wizje wprowadzenia podatku cyfrowego uderzającego w gigantów internetowych z siedzibą za oceanem, Amerykanie przyjechali i powiedzieli: “dzień dobry, ale nam się to nie podoba i chyba mamy problem, jak się z tego nie wycofacie”. Sprawa była tak głęboko utajniona, że w prasie nie było nawet przecieków o planach rezygnacji z podatku. O wszystkim na konferencji w Warszawie poinformował wiceprezydent USA Mike Pence, który z głęboką wdzięcznością podziękował Warszawie za odrzucenie tego pomysłu. Rząd nabrał wody w usta i do dzisiaj o nowym podatku wszelki słuch zaginął. Poinformowanie opinii publicznej przez wiceprezydenta USA o decyzji polskiego rządu, ma wszelkie znamiona upokorzenia.
 
Trwa walka lobbystów o podatek cukrowy. W czwartek z minister rozwoju Jadwigą Emilewicz spotkał się sekretarz handlu Stanów Zjednoczonych Wilbur Ross. Wizytą amerykańskiego polityka na bardzo wysokim szczeblu nikt się specjalnie z polskiego rządu nie chwalił. We wpisie na Twitterze ogólnie podsumowano, że tematem spotkania były relacje gospodarcze oraz udział Polski w pracach G20 – pisze Gazeta Wyborcza. 
 
Według informacji Wyborczej, na spotkaniu był poruszany temat podatku cukrowego, a w tle były interesy Coca-Coli oraz PepsiCoca-Cola przekonuje, że 50 gr na litr napoju z dodatkiem cukru bądź substancji słodzącej jest jedną z najwyższych stawek tej daniny w Europie. Domaga się również dwuletniego okresu przejściowego – informuje gazeta. Minister rozwoju potwierdziła, że takie rozmowy miały miejsce.
 
Dzisiaj bukmacherzy mogą zacząć przyjmować zakłady, czy rząd wprowadzi podatek cukrowy, czy z niego zrezygnuje. Z jednej strony tak ostentacyjna ingerencja może budzić sprzeciw, ale z drugiej strony, jak się spojrzy na to przez pryzmat kieszeni konsumenta, to okazuje się, że działania strony amerykańskiej bronią portfeli Polaków. Z politycznego punktu widzenia i przekazu kierowanego do wewnątrz, prawdopodobnie wystąpi problem z propagandą sukcesu obejmującą zrównoważony budżet, w którym wykonano kilka sztuczek księgowych, aby ten cel osiągnąć, a jest tym np. wypłacanie z osobnego funduszu dodatkowych emerytur, co pozwala obejść regułę wydatkową. Jeżeli pod wpływem nacisków dojdzie do przesunięcia w czasie wejścia w życie podatku cukrowego lub rezygnacji z niego, trzeba będzie szukać gdzie indziej pieniędzy na podtrzymanie mitu budżetu bez deficytu.
 
Źródło: wyborcza.pl

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie