Ostatnie dni stały się pokazem słynnej teoretyczności państwa polskiego. Okazało się, że jedyne co potrafimy, to pokazowe akcje po fakcie, aby ulżyć gniewowi mediów. Ciężko inaczej odebrać całą falę zatrzymań w związku z mową nienawiści dziś, podczas gdy przez kilka lat temat był traktowany po macoszemu, a sam premier zwodził społeczeństwo obietnicami, których nie następnie nie dotrzymywał.
Wszyscy pamiętamy słynną aferę wokół urodzin Hitlera, które nagrała ekipa TVN. Okazało się wówczas, że wbrew narracji PiS faszyści nie są wcale wymysłem “lewaków”. Wówczas rząd zareagował podobnie jak teraz, były pokazowe akcje prokuratury, która szybko i sprawnie zajęła się uczestnikami. Mateusz Morawiecki obiecał także zajęcie się problemem faszyzmu i nienawiści na poziomie rządowym. Powołano międzyresortowy zespół ds. przeciwdziałania propagowaniu faszyzmu i mowy nienawiści. Problem jednak w tym, że kiedy media straciły zainteresowanie tematem, to zespół po cichu rozwiązano. Jak donosi Rzeczpospolita raportu z jego prac do dziś nie ujawniono. Równocześnie zaś uwaga prokuratury skupiła się na dziennikarzach, którzy zdemaskowali grupę, których chciano oskarżyć w prorządowych mediach o propagowanie nazizmu. Zasadnicze jest zatem pytanie, czy obecna wielka troska polityków ma równie tymczasowy i fałszywy charakter.
Rzeczpospolita donosi, że jednak na tym bagatelizowanie mowy nienawiści się nie kończy. Według źródeł gazety tajemnicą poliszynela jest bowiem to, że za kierownictwa Ziobry do mowy nienawiści nie przykłada się takiej wagi, jak miało to miejsce za czasów Andrzeja Seremeta. Dowodem jest tutaj choćby cała lista spektakularnych umorzeń śledztw, choćby w sprawie “politycznych aktów zgonu”, które Młodzież Wszechpolska wystawiła prezydentom miast, m.in. Pawłowi Adamowiczowi. Pokrzywdzeni złożyli zażalenia, jeszcze ich nie rozpoznano. Ma to mieć częściowo związek z roszadami personalnymi w prokuraturze, gdzie personel szkolony do specjalizowania się w takich sprawach został zastąpiony zupełnie nowymi ludźmi.
Opisana sytuacja pokazuje, że wbrew nachalnemu przekazowi władzy państwo wcale nie działa. Jest to jednak wina PiS, ponieważ aby zapobiegać państwo musi być czujne i zbierać informacje o potencjalnych zagrożeniach. Nie da się jednak tego robić niszcząc konsultacje społeczne. Bez nich państwo jest skazane na ciągłe bycie zaskakiwanym przez rzeczywistość i każdorazowy niezręczny taniec polityków, aby ukryć własną nieudolność.
fot. flickr/KPRM
Źródło: rp.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU