Marine Le Pen, kandydatka w wyborach prezydenckich we Francji i liderka nacjonalistycznego Zjednoczenia Narodowego, przyznała bez ogródek, że Ukraina „należy do sfery wpływów Rosji”. O słowa sojuszniczki PiS zapytano Mateusza Morawieckiego.
Marine Le Pen odwiedziła w miniony weekend Warszawę, gdzie wzięła udział w spotkaniu liderów europejskich konserwatywnych partii. Na tzw. Warsaw Summit pojawili się też m.in. Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki, premier Węgier Viktor Orban z Fideszu i Santiago Abascal z hiszpańskiego Vox. Uczestnicy dyskutowali m.in. o przyszłości Unii Europejskiej.
W poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” ukazał się wywiad z Marine Le Pen. Liderka nacjonalistycznego Zjednoczenia Narodowego i kandydatka w wyborach prezydenckich we Francji została zapytana m.in. o sytuację na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Od pewnego czasu na granicy z Ukrainą trwa koncentracja rosyjskich wojsk. Przedstawiciele ukraińskiego wywiadu mówią wprost, że Kreml planuje zbrojną agresję. Atak ma rozpocząć się pod koniec stycznia przyszłego roku.
– Nie sądzę, aby Putin zrobił taki błąd – stwierdziła Le Pen, a potem powiedziała coś, co rosyjski prezydent z pewnością chciał usłyszeć.
– Ale uważam też, że w tej sprawie Unia odegrała rolę strażaka-piromana. Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji – stwierdziła kandydatka na francuską prezydent.
– Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami. A powinniśmy wszyscy razem walczyć z realnym zagrożeniem, jakie wisi nad Europą: islamizmem – dodała potem Le Pen. Zaraz zaraz… Czyli to biedna Rosja została sprowokowana? Dobrze rozumiemy przyjaciółkę PiS?
Morawiecki usprawiedliwia nową przyjaciółkę
PiS nie ukrywa wielkiej sympatii do Le Pen, więc ze słów sojuszniczki musiał tłumaczyć się Mateusz Morawiecki.
– Możemy się różnić w wielu sprawach, ale jednocześnie musimy mieć sojusz partii, które chcą silnej Unii Europejskiej siłą państw. Walczymy po prostu o nasze prawa i będziemy dalej walczyć – stwierdził premier. Zaczął też tłumaczyć, że Zachód Europy nie musi znać dobrze specyfiki sytuacji w Europie Wschodniej.
– Jeżeli ktoś na zachodzie Europy nie do końca rozumie specyfikę Wschodu, ja się temu nie dziwię. Ja też nie znam specyfiki sytuacji w Afryce Północnej – usprawiedliwiał nową przyjaciółkę premier. Cóż, skoro jej zdaniem dziś Ukraina jest w sferze wpływów Rosji, to czemu za kilka lat Le Pen nie miałaby tak o Polsce?
Źródło: Rzeczpospolita
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU