Jak zasilić budżet i przy okazji sfinansować swoje obietnice? Sięgnąć do kieszeni Polaków. Rząd planuje podwyżkę składek zdrowotnych dla najbogatszych, czyli… zarabiających ponad 8 tysięcy złotych brutto.
Budżet państwa z gumy nie jest, a przecież trzeba pomyśleć, jak sfinansować liczne obietnice finansowe planowane w Nowym Ładzie. Rząd PiS najpewniej zrobi to, co lubi najbardziej – sięgnie do kieszeni Polaków. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, podczas spotkania liderów Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki miał zasugerować, by najlepiej zarabiających „jeszcze docisnąć”. Według „Wyborczej”, do grupy „bogatszych” rząd kwalifikuje już osoby zarabiające już od 8 tysięcy złotych brutto.
To właśnie takie osoby oraz przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, miałyby dotknąć zmiany, czyli zwiększenie składki zdrowotnych. Obecnie każdy płaci taką samą składkę, według nowego planu ma ona zależeć od dochodów. Te przepisy rząd chce wprowadzić pod płaszczykiem „solidarności” po pandemii, pomocy bogatszych wobec biednych. Z taką interpretacją nie zgadza się członek Zjednoczonej Prawicy Andrzej Sośnierz.
– Solidaryzm opiera się na tym, że każdy odprowadza taki sam procent swoich dochodów na zdrowie. Progresywna składka to karanie ludzi bardziej przedsiębiorczych, de facto podniesienie im podatków – komentuje dla „Wyborczej” polityk Porozumienia.
PiS od dawna zniechęca swoimi decyzjami do jakiejkolwiek własnej działalności gospodarczej, a podwyżka składek to już kolejny poziom takiego zniechęcenia. To absurdalny sposób karania za zarabianie pieniędzy, a więc za pracę. Ambitni, przedsiębiorczy ludzie, którzy zarabiają na granicy progu, będą obawiali się jego przekroczenia i staną przed kuriozalną decyzją – zarabiać więcej i oddać lwią część państwu, czy robić mniej i zarabiać mniej? To wszystko brzmi absurdalnie, trzeba liczyć, że ten koncept pozostanie w sferze pomysłów.
– Trudno w ogóle dyskutować o tych pomysłach, skoro nie znamy żadnych szczegółów. Rząd coś planuje, a nas albo wcale o tym nie informuje, albo tylko hasłowo. To kpina, a nie koalicja – uważa Sośnierz.
Szkoda, że PiS nie pomyślał, by szukać pieniędzy w innych miejscach. Zamiast drenować kieszenie Polaków, którym wmawia się, jacy to są bogaci, rząd mógłby nie budować wież w Ostrołęce za miliardy, odpuścić miliony złotych na wybory kopertowe czy przestać szastać pieniędzmi na wątpliwej potrzeby inicjatywy Tadeusza Rydzyka…
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU