System edukacji w naszym kraju od wielu lat nie uczy tego, co naprawdę może się uczniom przydać w życiu, gdy już uczniami być przestaną. Masa zajęć jest tak absurdalnie abstrakcyjna, że mogłoby ich wcale nie być, bo ewidentnie służą jedynie temu, aby pracę miał nauczyciel – nad uczniem nikt się nie zastanawia.
Pandemia i idąca za nią nauka zdalna tylko pogłębiła nierówności między uczniami a niektórzy w ogóle wypadli z systemu, ponieważ nie pojawiają się na lekcjach online. Stan psychiczny nastolatków dawno nie był tak zły – wielu próbuje odebrać sobie życie.
Minister Przemysław Czarnek oraz jego totumfaccy nie mają jednak zamiaru zajmować się rozwiązywaniem prawdziwych problemów uczniów oraz eliminować błędów systemu, który sprawia, że ludzie kończący szkołę nie mają pojęcia o życiu, więc na dzień dobry popełniają mnóstwo błędów i poradzą sobie tylko pod warunkiem, że nauczą się czegoś właśnie na swoich błędach. Minister Czarnek traktuje edukację jako poligon doświadczalny, a szkoły mają być koszarami kształtowania nowych wyborców PiS na potrzeby trwającej przecież non stop wymiany elit.
Ministrowi nie podoba się pedagogika wstydu, czymkolwiek jest. Za mało zwycięstw, za dużo porażek. Za dużo społeczeństwa obywatelskiego, za mało karnej postawy wobec władzy. Za mało Jana Pawła II, jego nauk i grafomańskiej poezji. Może okazać się, że dobra poezja księdza Jana Twardowskiego nie jest wystarczająco godna i niepodległa. Ministerstwo nie ma planu na dalszą edukację zdalną, więc zapowiada sprawdzanie podręczników. A Przemysław Czarnek świetnie się w tym odnajduje. Nonszalancko manifestuje, że jego priorytetem wcale nie są uczniowie. Jego misją jest wykreowanie nowej rzeczywistości.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU