Przed dwoma tygodniami Misiewicz został na krótko pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. Komunikacji. Wg “Faktu” i “Rzeczpospolitej” miał zarabiać na tym stanowisku 50 tys. Miesięcznie. Po dementi firmy i samego zatrudnionego umowę rozwiązano. Jarosław Kaczyński po publikacjach o jego zarobkach w PGZ, natychmiast zawiesił Misiewicza w prawach członka partii i powołał komisję ds. wyjaśnienia jego kariery w administracji państwowej. Po kilku dniach komisja stwierdziła brak odpowiednich kwalifikacji pupila Antoniego Macierewicza do pełnionych funkcji, a ten zrezygnował z członkostwa w PiS.
Ale portal wirtualnemedia.pl ukoił właśnie nerwy zmartwionych o losy Bartłomieja Misiewicza. Ten pozbawiony przez drugi sort szansy na zdobycie doświadczenia młodzian, na szczęście dostał nową pracę.
Misiewicz ma zostać zatrudniony w znanej z obiektywności Telewizji Republika. Do jego zadań będzie należeć nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów z potencjalnymi reklamodawcami. Były polityk PiS miałby podpisać umowę na czas nieokreślony. Członek zarządu Telewizji Republika ds. ładu korporacyjnego Tomasz Sakiewicz w rozmowie z portalem stwierdził, że Bartłomiej Misiewicz nie został jeszcze zatrudniony w stacji.
Nie wykluczam, że mu coś zaproponujemy. Nie mam zwyczaju mówić mediom o rozmowach biznesowych. Wielokrotnie byłem zainteresowany współpracą z Bartłomiejem Misiewiczem, ale miał inne plany. Jak będzie wszystko wiadomo, to ogłosimy, a jak nie – to nie – zaznacza.
Kariera Misiewicza nabierała tempa od listopada 2015 do marca br. od kiedy to Misiewicz pełnił funkcje rzecznika prasowego Ministerstwa Obrony Narodowej i szefa gabinetu politycznego ministra Antoniego Macierewicza. Był również pełnomocnikiem ds. Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Jesienią ub.r. Misiewicz na własny wniosek został zawieszony w pełnionych funkcjach, po informacjach „Newsweek Polska”, że na spotkaniu z lokalnymi działaczami PO miał im obiecywać pracę w sektorze publicznym w zamian za przejście do PiS. Jednak ciągle pracował w MON, gdzie zajmował się analizą dezinformacji medialnych. Ustalono, że został jednocześnie członkiem zarządu PGZ, by mu to umożliwić zmieniono statut firmy, by pozwalał zajmować to stanowisko osobie bez wyższego wykształcenia. W grudniu ub.r. Bartłomiej Misiewicz wrócił na stanowiska rzecznika i dyrektora gabinetu politycznego w MON. W trakcie lutowego urlopu przyłapano go na ekscesach w białostockiej dyskotece, na którą zajechał służbową limuzyną.
Niezmiernie więc cieszy powodzenie pana Misiewicza, uważam że nowa funkcja wykorzysta jego potencjał i pozwoli pracować mu w spokoju. Dobrze przecież wiemy, że “nawiązywanie relacji oraz aranżowanie umów” wychodzi mu mistrzowsko. Pytanie tylko jak przeżyje zmianę TAKIEGO pracodawcy…
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU