Ministerstwo Zdrowia doprowadziło do sytuacji, że już zaczyna brakować lekarzy. “Pracują na granicy wytrzymałości”

Każdy marzył o tym, aby ten moment nigdy nie nastał, ale niestety zaczyna brakować lekarzy. Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, szuka chętnych do pracy, a pewnie za chwilę podobne głosy podniosą się w całej Polsce – W tej chwili w szpitalu największym problemem jest śmiertelne zmęczenie ordynator oddziału zakaźnego i jej współpracowników – mówi Jaśkowiak w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Prezydent Poznania zwrócił się z prośbą do wojewody wielkopolskiego Łukasza Mikołajczyka, by skierował do szpitala, który zajmuje się wyłącznie leczeniem pacjentów zakażonych koronawirusem, dwóch, trzech lekarzy do wsparcia personelu. Specjaliści mówią, że szanse na to są znikome i alarmują – W Polsce jest ponad tysiąc lekarzy zakaźników. Pracują na granicy wytrzymałości. Polskie zakaźnictwo jest właśnie na granicy totalnej destrukcji.

Oddział zakaźny szpitala dziecięcego w Poznaniu również pracuje na granicy wytrzymałości. Cały zespół pod opieką ma kilkadziesiąt osób, a trafiają tam dzieci z podejrzeniem koronawirusa z całego regionu – Jesteśmy wszyscy umęczeni, pracujemy niemal non stop. Opiekujemy się chorymi, ale też odbieramy telefon, udzielamy konsultacji lekarzom z innych oddziałów, innych szpitali, odpowiadamy na pytania rodziców – opowiadają.

Oliwy do ognia dolało Ministerstwo Zdrowia, które kazało początkowo przyjmować wszystkich zakażonych wirusem, bez względu na ich stan – także tych chorych którzy przechodzili infekcję łagodnie. Oddziały zaczęły pękać w szwach – pisze Wyborcza.

Na tle takiego obrazu widać, jak bardzo rządzący zabawiają się zdrowiem nie tylko Polaków, ale także lekarzy, gdy powtarzają jak mantrę formułki o konieczności przeprowadzenia wyborów 10 maja. Wczoraj w CNN Mateusz Morawiecki powiedział, że szczyt zachorowań jest przed nami, a chorych będzie kilka tysięcy. Organizowane w takich okolicznościach wyborów jest skrają nieodpowiedzialnością.

Źródło: poznan.wyborcza.pl