W miniony piątek Minister Rafalska z duma ogłosiła kolejny sukces rządu. Emerytom w Polsce ma się zacząć żyć lepiej, ponieważ dzięki łaskawości władzy świadczenia ulegną podwyższeniu. Takie wnioski można wysnuć z deklaracji minister, która ogłosiła waloryzację emerytur, która będzie “najwyższa w ciągu ostatnich pięciu lat” i wyniosła 2,98%. Niestety wbrew deklaracjom Rafalskiej emeryci wcale nie zyskali, ale wręcz stracili. Politycy wykorzystują bowiem nieznajomość pojęć ekonomicznych przez obywateli do instrumentalnego wprowadzania ich w błąd.
– Tak wysokiej waloryzacji nie było od pięciu lat – powiedziała dziennikowi Fakt minister rodziny Elżbieta Rafalska. Jak dodaje, np. w zeszłym roku emeryci dostali co najmniej 8,10 zł na rękę. Jak będzie teraz? Najniższa emerytura (pobiera ją ok. 150 tys. osób) wzrośnie o 23,87 zł na rękę, przeciętna – ok. 50 zł. To więcej, niż rząd planował, dlatego teraz musi znaleźć dodatkowe pieniądze. – Do kieszeni seniorów trafi o 560 mln zł więcej, niż przewidywano. W sumie na podwyżki dla rencistów i emerytów budżet przeznaczy prawie 6 mld zł, kolejne 10 mld zł to koszty wypłaty emerytur po obniżeniu wieku emerytalnego – wylicza Rafalska.
Z wypowiedzi minister zniknął jednak kluczowy cel waloryzacji, która nie służy podwyższaniu wysokości świadczeń, ale utrzymaniu wartości emerytur na realnie co najmniej tym samym poziomie. Tym samym rząd chwali się po prostu wysoką inflacją. Ta ostatnia zaś niewątpliwie miała także związek z modelem wzrostu gospodarczego opartego na konsumpcji, a nie inwestycjach, który rząd swoim decyzjami promował. Oznacza to zatem, że władza po prostu ponosi finansowe konsekwencje swojej nierozsądnej polityki.
Wypowiedź minister Rafalskiej skomentował Jan Guz z OPZZ, który wysokość podwyżki wyśmiał i obnażył jej kłamstwa – Podwyżki cen są wyższe niż ta waloryzacja – dodał. Polscy emeryci wcale nie mogą spać spokojnie, ponieważ mimo hucznie ogłoszonej waloryzacji tak naprawdę zubożeli. Wprawdzie inflacja w 2017 roku wyniosła 2%, czyli mniej niż wynosi próg waloryzacji, to jednak nie wszystkie dobra drożały tak samo mocno. Tutaj kluczowe stają się ceny żywności. Osoby ubogie i najuboższe, do których zalicza się lwia część emerytów, wydają relatywnie największa część budżetu domowego właśnie na jej zakup. Oznacza to, że wzrost cen żywności jest dla tej grupy o wiele bardziej dotkliwy niż wskaźnik inflacji uwzględniający takie kategorie jak choćby restauracje i hotele. Tutaj jednak nie ma dobrych informacji, ponieważ ceny żywności wzrosły o aż 5,8%, co może z nawiązką pochłonąć środki z waloryzacji. Ciężko tutaj nawet wspominać o wynikającym z ustawy utrzymaniu relacji wysokości emerytur do wysokości wynagrodzeń w gospodarce, czemu miało służyć zwiększenie wskaźnika waloryzacji o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Tym samym Elżbieta Rafalska za sukces rządu uznała po prostu wykonywanie przez niego zapisów ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, które na dodatek w warunkach rozpędzonej inflacji żywności nie spełniają swoich założonych funkcji. Rząd wykorzystuje po raz kolejny nieświadomość obywateli do zbijania kapitału politycznego.
Źródło: Fakt
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU