– Jeśli weźmiemy pod uwagę działania rządzących, które miały miejsce przez ostatnie 7 lat, to wszystko to pokazuje, że Zjednoczona Prawica nie zamierza iść na kompromis z Unią Europejską. Jeżeli Polska miałaby dostać pieniądze z KPO, to należałoby zlikwidować Izbę Dyscyplinarną i ustawę kagańcową oraz przywrócić sędziów do orzekania. Na te warunki zgodził się premier Morawiecki, a należy podkreślić, że pieniądze z Funduszu Odbudowy są potrzebne polskiej gospodarce. Jednak partia rządząca nie chce rezygnować z instrumentów kontroli sądów. Zatem świadomie rezygnuje z pieniędzy, które pomogłyby wszystkim – z Michałem Wawrykiewiczem, adwokatem z inicjatywy „Wolne Sądy” o kryzysie praworządności rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno Komisja Europejska podjęła kroki wobec polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Dlaczego?
Michał Wawrykiewicz: To kolejny etap postępowania przeciwnaruszeniowego, które rozpoczęło się w ubiegłym roku po wydaniu orzeczenia przez Trybunał Julii Przyłębskiej w sprawie prawa unijnego. Wówczas ów trybunał uznał, że Traktat o Unii Europejskiej jest niezgodny z konstytucją, co spowodowało, że Komisja Europejska podjęła konkretne kroki w tej sprawie, wysyłając rządowi pierwsze wezwanie. Obecnie podjęto drugi krok, przygotowana została tzw. uzasadniona opinia wskazująca jak należy wyeliminować naruszenia prawa europejskiego. Polska ma określony czas, żeby do wytycznych się dostosować, bo w przeciwnym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje w postaci skierowania skargi do TSUE.
Komisji Europejskiej chodzi o dwa orzeczenia Trybunału Przyłębskiej. Pierwsze z nich mówi, że Polska nie musi się stosować do zaleceń TSUE w kwestii sądownictwa, a drugie, że nasze państwo nie musi się stosować do żadnych orzeczeń. Co te „wyroki” oznaczają dla kraju i jakie mogą być ich skutki?
Orzeczenia te kwestionują europejski porządek prawny, a więc fundament członkostwa Polski we wspólnocie. Należy powiedzieć, że były one pewnego rodzaju „przepustką” dla rządzących w celu omijania prawa unijnego. Jednak orzeczenie Trybunału Julii Przyłębskiej nie jest w istocie wystarczającym glejtem, gdyż Polska, przystępując do Unii Europejskiej w 2004 roku zgodziła się, że prawo europejskie jest nadrzędne nad prawem krajowym a kraj członkowski musi wykonywać wyroki TSUE i te orzeczenia naszego atrapowego trybunału tego nie zmienią, po prostu będą w Europie pomijane.
Polska ma dwa miesiące, żeby dostosować się do wymogów UE, w przeciwnym razie sprawa zostanie skierowana do TSUE. Co taki scenariusz może oznaczać dla kraju i rządzących?
W moim przekonaniu sprawa ta trafi do Luksemburga, ponieważ rządzący już wiele razy pokazali, że nie zamierzają przestrzegać zaleceń instytucji europejskich. Sądzę, że pod koniec roku Trybunał Sprawiedliwości znów będzie zajmował się praworządnością w Polsce. Należy powiedzieć, że wszystkie dotychczasowe procesy rządzący przegrali i w moim przekonaniu teraz będzie podobnie.
Odpowiadając na Pana pytanie, powiem, że Komisja Europejska może wnioskować o środek tymczasowy, który był już w sprawach dotyczących polskiego sądownictwa stosowany. To może oznaczać, że TSUE zakaże dalszego funkcjonowania Trybunału Julii Przyłębskiej w obecnym kształcie, z dublerami w składach.
Jakie mogą być konsekwencje tej decyzji?
Należy powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny nie funkcjonuje w sposób określony w ustawie zasadniczej od 2016 roku, a znikoma działalność „orzecznicza” jest podporządkowana w pełni linii partii rządzącej. W razie wydania zabezpieczenia przez TSUE i ewentualnego wykonania go przez rządzących, Trybunał Przyłębskiej przestałby funkcjonować. I to byłaby pozytywna konsekwencja.
Natomiast jeśli zostanie wydane takie zabezpieczenie, a rządzący je zlekceważą, co jest najbardziej prawdopodobne, to może spowodować, że Komisja Europejska zawnioskuje o kolejne kary finansowe i TSUE jest najpewniej zasądzi.
Co w Pana ocenie instytucje europejskie mogą zrobić w sprawie pozostałych wyroków wydawanych przez Trybunał Julii Przyłębskiej, które były również niezgodne z prawem krajowym i europejskim?
Jeśli TSUE wyda wyrok w tej sprawie, który będzie zbieżny z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Xero Flor, to będzie oznaczać, że orzeczenia wydane przez Trybunał Julii Przyłębskiej są wadliwe, nie zostały wydane przez bezstronny i niezawisły sąd, a co za tym idzie nie mają waloru prawnego. Z taką sytuacją mamy zresztą do czynienia już teraz, ponieważ np. Sąd Najwyższy w wielu orzeczeniach nie podporządkowuje się wyrokom Trybunału Julii Przyłębskiej stosując standardy konwencyjne i unijne.
Wyrok TSUE będzie oznaczać, że orzeczenia TK polscy sędziowie będą mogli pomijać ze względu na to, że wydane zostały w warunkach naruszenia prawa UE.
Czy TSUE ma możliwość wymierzenia kar sędziom, którzy zostali powołani niezgodnie z prawem do Trybunału Konstytucyjnego?
Nie. TSUE może nałożyć na państwo kary tylko za niewykonywanie orzeczeń.
Polska za funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej płaci ponad 256 000 000 euro. Dlaczego rządzący nie chcą zlikwidować tego ciała, tylko robią wszystko, żeby zwieść instytucje europejskie?
Odpowiedź jest dość prosta. Mianowicie rządzący od samego początku mieli taki cel – podporządkowanie sądownictwa, co zasłaniali narracją o reformie wymiaru sprawiedliwości. Spór, który się toczy z instytucjami europejskimi i wewnątrz kraju pokazuje, że rządzący nie chcą stracić kontroli nad sądami, o którą tak walczyli.
To jest przerażające, że coś takiego, wzięcie pod but sądów, dzieje się w teoretycznie demokratycznym państwie. Rządzący nie chcą stracić kontroli nad systemem sądownictwa także ze względu na wybory, których wynik zatwierdza wybrana politycznie izba w Sądzie Najwyższym. Poza tym myślę, że obawiają się przyszłych procesów sądowych, dlatego chcą zapewnić sobie przychylność sądów, którą zapewniać mają im neosędziowie.
Powiedział Pan, że rządzący nie zrezygnują z systemu jaki został przez nich stworzony w wymiarze sprawiedliwości, ale czy w Pana ocenie być może będą zmuszeni zrezygnować ze względu na sytuację gospodarczą i mechanizm warunkowości?
Wątpię.
Dlaczego?
Jeśli weźmiemy pod uwagę działania rządzących, które miały miejsce przez ostatnie 7 lat, to wszystko to pokazuje, że Zjednoczona Prawica nie zamierza iść na kompromis z Unią Europejską. Jeżeli Polska miałaby dostać pieniądze z KPO, to należałoby zlikwidować naprawdę Izbę Dyscyplinarną i ustawę kagańcową oraz przywrócić sędziów do orzekania. Na te warunki zgodził się premier Morawiecki, a należy podkreślić, że pieniądze z Funduszu Odbudowy są ogromnie potrzebne polskiej gospodarce. Jednak partia rządząca nie chce rezygnować z instrumentów kontroli sądów, które już posiada. Zatem świadomie rezygnuje z pieniędzy, które pomogłyby nam, obywatelom, samorządom, przedsiębiorcom, rolnikom, wszystkim.
Powiedział Pan, że rządzący będą tkwić przy swoim. Czy w Pana ocenie z Polexitu prawnego, Polska przechodzi w fazę Polexitu realnego?
Sytuacja na pewno jest bardzo poważna, bo został zakwestionowany europejski porządek prawny. Jeśli zaczyna się kwestionować podstawy funkcjonowania Unii Europejskiej, to de facto podważa się sens istnienia Polski w ramach wspólnoty.
Niestety jest to kolejny krok w stronę Polexitu, bo dla rządzących UE nie jest zbiorem wartości, a tylko bankomatem. Należy powiedzieć, że rządzący w ten sposób podchodząc do Unii, przeliczyli się. Pokazują to działania KE, rady i TSUE. Poza tym wszedł już w życie mechanizm warunkowości i za chwilę może zostać uruchomiony. Wszystkie instytucje europejskie nie zgadzają się już po prostu na jawne działania polskich władz sprzeczne z traktatami.
Unia Europejska nie ma możliwości, żeby usunąć państwo członkowskie, jeśli to nie przestrzega traktatów, ale w Pana ocenie, gdzie jest Polska, której rząd prowadzi coraz ostrzejszy spór o podstawowe wartości świata zachodniego w sytuacji, gdy na wschodniej granicy naszego państwa trwa wojna?
Sądzę, że Unia Europejska dała wyraźnie do zrozumienia, że to co dzieje się za jej granicami jest argumentem, który przemawia za tym, że żadne państwo członkowskie nie może naruszać wspólnych wartości i reguł. Stosowanie taryfy ulgowej wobec Polski czy Węgier przemawiałoby tylko na korzyść Rosji, w której podobny proces niszczenia podstaw demokracji od końca lat 90. doprowadził do dzisiejszej sytuacji.
Polska jest państwem frontowym w sytuacji, gdy na Ukrainie trwa wojna, a rząd prowadzi spory z instytucjami europejskimi o wartości. Jak Pan sądzi, czy Polska pozostanie na Zachodzi, czy też podąży na Wschód?
Mam nadzieję, że Polska wygra batalię o przynależność do świata zachodniego. Na to wskazuje wiele czynników, nasze społeczeństwo od początku głośno wyrażało swój sprzeciw wobec działań PiS-u i wyraźnie dawało rządzącym do zrozumienia, że chce pozostać w Unii Europejskiej.
Na Węgrzech przeciwnie, społeczeństwo było i jest jednak bardzo bierne, a to umożliwiło Fideszowi wprowadzenie autokracji, która zwraca się wyraźnie ku Rosji i niestety obawiam się, że ten system będzie tam długo trwał.
Zjednoczona Prawica, kiedyś straci władzę. Jak długo będzie trwał proces przywracania praworządności i naprawa relacji z instytucjami europejskimi?
W dużej mierze będzie to zależało od determinacji przyszłego rządu. Jednak proces naprawy państwa w aspekcie praworządności powinien odbyć się szybko i sprawnie. Należy powiedzieć, że są projekty legislacyjne (szczególnie projekt Porozumienia dla Praworządności), które pokazują w jaki sposób, można przywrócić praworządność, to po zmianie władzy będzie można szybko przywrócić porządek prawny oraz zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, jak i również rzeczywiście go reformować.
Przywrócenie praworządności jest też konieczne do tego, aby instytucję europejskie znów zaufały polskiemu systemowi wymiaru sprawiedliwości i abyśmy w ten sposób mogli znów na pełnoprawnych zasadach funkcjonować w ramach europejskiej przestrzeni prawnej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU