Łukaszenko jest uzurpatorem podtrzymywanym przez struktury wojskowe i milicyjne. Po drugiej stronie jest autentyczna siła obywatelska. Niestety, prędzej czy później może dojść do konfrontacji. Jest jeszcze czas na dialog i mediację. Później Łukaszenko skazuje się na wariant rumuński, a w najlepszym razie podzieli los Janukowycza – z Michałem Szczerbą, posłem Koalicji Obywatelskiej o sytuacji na Białorusi rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Wrócił Pan z Białorusi, gdzie był Pan świadkiem protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Która z obserwowanych przez Pana sytuacji była szczególnie poruszająca?
Michał Szczerba: Najbardziej dramatyczne wydarzenia były z niedzieli na poniedziałek. Po tym, jak opublikowano rządowe wyniki Exit Poll, z których miało wynikać, że Aleksander Łukaszenko wygrał otrzymując 80% poparcia, a Swiatłana Cichanouska niecałe 7%. Wtedy wybuchł obywatelski gniew i protest. Ludzie masowo zaczęli się zbierać w Parku Zwycięstwa w Mińsku. Obserwowałem te wydarzenia z polskimi dziennikarzami i fotoreporterami. W trakcie gromadzenia się protestujących nastąpił atak oddziałów OMON-u. Choć wydawało się nam, że zachowujemy bezpieczną odległość, razem ze wszystkimi musieliśmy uciekać przed kulami i granatami. Był to pierwszy sygnał, że władza użyje siły i przemocy, by utrzymać władzę uzurpatora, który przegrał wybory. Wszyscy na Białorusi wiedzą, że wygrała je Cichanouska. A Centralna Komisja Wyborcza bezczelnie zmieniła wolę społeczeństwa.
Czy, Pana zdaniem, w wyniku sytuacji na Białorusi i demonstracji, które są krwawo tłumione przez funkcjonariuszy OMON, może dojść do wydarzeń przypominających Majdan na Ukrainie?
Mimo, że już jestem w Warszawie, to cały czas jestem w kontakcie z opozycją i obrońcami praw człowieka. Obserwuję dynamikę protestu i jego nowe formy, robią wrażenie masowe strajki w największych zakładach pracy. W niedzielę był największy protest w historii Białorusi. Mówi się o pół milionie ludzi. Białoruś już nigdy nie będzie taka sama. Zniknął strach. Ludzie wiedzą, że stanowią większość. Z ust demonstrujących nie schodzi słowo „uchodzi”, czyli wynocha. Ich adresatem jest znienawidzony Łukaszenko. Jasno komunikują swoje postulaty: powrót Ciechanouskiej, uwolnienie kilku tysięcy zatrzymanych oraz nowe, uczciwe wybory.
Spotkał się Pan z opozycją i kandydatką, Swietłaną Cichanouską, która wbrew ogłoszonym wynikom twierdzi, że wygrała wybory. Jakie wrażenie na Panu zrobiła kandydatka opozycji?
Cichanouska ze spotkania ze mną i ta z nagrania w Centralnej Komisji Wyborczej, to dwie różne osoby. KGB szantażem i groźbą wobec najbliższych, zmusiło ją do wydania oświadczenia i opuszczenia Białorusi. Nasza rozmowa odbyła się w dniu wyborów. Była szczerze wzruszona obecnością polskiego parlamentarzysty, bo przecież Łukaszenko nie pozwolił na międzynarodowych obserwatorów. Podziękowałem jej za fantastyczną kampanię w ekstremalnie trudnych warunkach. Ta kampania obudziła społeczeństwo obywatelskie, dała mu siłę. Jej wiece pomogły policzyć się Białorusinkom i Białorusinom. Zapewniłem o naszej solidarności. Jednej z trzech liderek Marii Kolesnikowej pokazałem zdjęcia z wiecu wsparcia, który zorganizowałem w Warszawie. Mówiłem o inicjatywie Rafała Trzaskowskiego iluminacji Pałacu Kultury i Nauki w kolorach niepodległej Białorusi. To symboliczne, ale ważne gesty. Trudno uwierzyć, ale władza nie pozwoliła Cichanouskiej wywiesić ani jednego bilbordu, ale mimo to organizacją zgromadzeń i Internetem, wygrała te wybory.
OMON i urzędnicy przechodzą na stronę opozycji. Czysto hipotetycznie, jeżeli doszłoby do obalenia reżimu Łukaszenki w wyniku protestów społecznych i ewentualnie do rozpisania wyborów, to jak mogłoby to wpłynąć na sytuację w Polsce i arenę międzynarodową?
Polska od zawsze marzyła o suwerennym i niezależnym od Rosji białoruskim państwie. Ale państwie wolnym i demokratycznym, gdzie to wolni obywatele w uczciwych wyborach decydują, kto ich reprezentuje. Białorusinki i Białorusini cały ciężar walki wzięli na siebie. Zachód pozostaje biernym obserwatorem. Jestem pewny, że wolna Białoruś i tak zwycięży. Ale Europa będzie miała kaca, bo zrobiła za mało i za późno. Odnotowywane liczne odejścia ludzi władzy na stronę protestu, potwierdzają, że Łukaszenko jest coraz bardziej osamotniony. I jego czas się kończy.
Czy Pana zdaniem, biorąc pod uwagę odejścia z aparatu państwa, zasadne staje się stwierdzenie, że aparat represji, który ma do dyspozycji Łukaszenko staje się kolosem na glinianych nogach?
Łukaszenko jest uzurpatorem podtrzymywanym przez struktury wojskowe i milicyjne. Po drugiej stronie jest autentyczna siła obywatelska. Niestety prędzej czy później może dojść do konfrontacji. Jest jeszcze czas na dialog i mediację. Później Łukaszenko skazuje się na wariant rumuński, a w najlepszym razie podzieli los Janukowycza.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU