Nowy bubel prawny może sparaliżować prace polskich sądów. W Sejmie procedowane są propozycje prawne Andrzeja Dudy, które mogą doprowadzić do wpłynięcia w krótkim czasie do sądów aż kilku milionów nowych spraw, których stawką będą miliardy złotych, a ich płatnikiem Skarb Państwa.
Chodzi o głośny pomysł Pałacu Prezydenckiego, który ma zabezpieczyć prawa emerytalne pracowników w wypadku niewydania odpowiedniej dokumentacji przez pracodawcę. Zakłada on, że w razie m.in. zaprzestania działalności przez pracodawcę lub wystąpienia innych przyczyn uniemożliwiających wydanie przez niego świadectwa pracy, pracownik będzie mógł wystąpić do sądu pracy z żądaniem wydania orzeczenia, które zastąpi omawiany dokument. Sprawy takie sąd ma rozstrzygać w postępowaniu nieprocesowym.
Szybko okazało się jednak, że otoczenie prezydenta nie przemyślało dokładnie swojego pomysłu. Postępowanie nieprocesowe oznacza bowiem brak przedawnienia dla żądań pracowników, a to otwiera puszkę pandory chaosu ewidencji lat pracy z czasów PRL. Z propozycji Andrzeja Dudy mogliby nie tylko korzystać poszkodowani dziś przez pracodawców pracownicy, ale także obecni emeryci. Kilka milionów osób, które mają krótsze lub czasem wieloletnie okresy niewykazanej w ZUS pracy, będą mogły zacząć walczyć o swoje, czyli wyższe świadczenia. Na drodze stanie im tylko decyzja sądu. W efekcie sądy mogą zostać zalane sprawami dotyczącymi nawet dokumentacji z lat 60-tych, które są szczególnie słabo ewidencjonowane w ZUS.
Konsekwencje opisanego bubla prawnego mogłyby być bardzo kosztowne. W postępowaniach nieprocesowych nie potrzeba udziału dwóch stron, czyli w tym przypadku dawnego pracodawcy. W sytuacji cofania się do okresu PRL może to zaś prowadzić wręcz do konieczności brania słów wnioskodawców na wiarę. Ciężko byłoby oszacować koszty finansowe takiej sytuacji dla ZUS.
Powstał zatem dla rządzących poważny dylemat. PiS z jednej strony w swojej narracji powinien poprzeć postulat, aby obywatele otrzymali wypłatę emerytury za cały okres wypracowywanych składek. Jednak w budżecie potrzeba najpierw zabezpieczyć na to środki, a intencje pomysłodawców w tym przypadku były zupełnie inne. Stąd organizacyjnie rewolucja emerytalna nie jest na rękę PiS. Przyjęcie nowelizacji bez poprawek oznaczałoby widmo miliardowych kosztów i ruiny wizerunkowej Zbigniewa Ziobry. Nie dziwi zatem, że propozycje prawne Pałacu Prezydenckiego spotkały się z krytyką nawet ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak donosi portal interia.pl, płaszczyzną wymiany krytycznych uwag stało się posiedzenie sejmowej podkomisji ds. nowelizacji Kodeksu pracy, podczas którego sędzia Paweł Mroczkowski, dyrektor departamentu legislacyjnego prawa cywilnego w resorcie Ziobry ostrzegł, że może dojść do organizacyjnej katastrofy w wymiarze sprawiedliwości:
“Do sądów pracy może wpłynąć kilka milionów spraw o wydanie orzeczeń zastępujących świadectwa pracy. W obecnej strukturze organizacyjnej i stanie zatrudnienia sądownictwo pracy nie będzie w stanie ich rozsądzić”.
Za taki stan rzeczy odpowiada struktura porządku prawnego w Polsce. Zdaniem dyrektora: “Wynikają one (red. problemy) z okoliczności faktycznych takich spraw. Żądanie wydania świadectwa pracy nie jest roszczeniem, więc nie podlega zasadom przedawnienia. Termin występowania z takimi żądaniami byłby więc nieograniczony. A zatem praktycznie każdy emeryt w Polsce, któremu brakuje świadectwa pracy za jakiś okres zatrudnienia, byłby uprawniony do żądania wydania orzeczenia zastępującego ten dokument”.
Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP odpiera zarzuty Ministerstwa Sprawiedliwości: “Szacunki sugerują, że kilka milionów emerytów ma problemy z prawidłowym ustaleniem prawa do świadczeń. To nie jest prawda. Zaproponowane rozwiązanie ma dotyczyć przypadków, gdy zatrudniający nagle, bez formalnego zakończenia działalności znika, pozostawiając pracowników bez świadectw pracy, co utrudnia dokumentowanie okresów zatrudnienia”.
W obliczu powstałego sporu i pata zarówno resort sprawiedliwości, jak i Pałac Prezydencki zgodziły się na ustępstwa. Inicjatywa głowy państwa na rzecz poszkodowanych pracowników jest zbyt cenna w roku wyborczym, by ją zignorować, stąd pomysł bez wątpienia wejdzie w życie. Jednak wszystko wskazuje na to, że w swojej ostatecznej wersji przepisy będą musiały zawierać dodatkowe obostrzenia, które wykluczą roszczenia emerytów. W taki sposób rządzący będą mogli ustrzec się od paraliżującej sądy katastrofy, ignorując jednak w tym samym czasie problem dotyczący setek tysięcy emerytów. W takim scenariuszu PiS ogłosi sukces, mimo że prawa pracowników nie zostaną obronione. Polityka okazuje się grą, gdzie na końcu sprawiedliwość ustępuje miejsca budżetowej i sondażowej kalkulacji.
Źródło: interia.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU