Politycy PiS obiecywali, że za ich rządów zapanuje “umiar i pokora”, w przeciwieństwie do rozpasanych elit III RP, które żyły w luksusie na koszt podatnika, czego medialnym symbolem stały się “ośmiorniczki”. Po aferze z nagrodami już bez większego zdziwienia okazuje się jednak, że politycy PiS swoim “umiarem” kosztują podatnika znacznie więcej niż “pasożytujący” na organizmie państwa politycy PO-PSL. Tym razem wyszły na jaw przywileje polityków PiS, którymi raczą się podczas podróży lotniczych.
Przedstawiciele obozu władzy bowiem na szeroką skalę zaczęli korzystać z usług specjalnych stref VIP na lotniskach, które gwarantują “dyskretną kontrolę bezpieczeństwa oraz pełną odprawę biletowo-bagażową, celną i paszportową, indywidualny transport do/z samolotu, ofertę przekąsek, napojów i drinków oraz możliwość przeprowadzenia ważnych rozmów telefonicznych w oddzielnym pomieszczeniu”.
Pierwszeństwo w tej materii wiedzie Ministerstwo Spraw Zagranicznych z wydatkami blisko 106 tys. zł. Rekordowy dla resortu był jednak rok 2017, kiedy podczas 371 wejść wydano 285 tys. zł oraz rok 2016 z 211 tys. zł (416 wejść). W tym roku także Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wydało na 90 wejść do stref VIP ponad 35,8 tys. zł, a resort sprawiedliwości – ponad 53 tys. zł. Są to wydatki znacznie wyższe niż za rządów PO-PSL. Poprzedni rząd podpisywał w tym zakresie umowy długoterminowe z limitami wejść i obniżonymi stawkami. Teraz zaś poza upodobaniami władzy także ceny poszły w górę, co sprawia, że przykładowo samo Ministerstwo Zdrowia na strefy VIP wydawało 10 209 zł w latach 2015-16, a od 2017 do dziś już 33 tys. zł.
O tym, że strefy VIP nie są nieodłącznym elementem życia polityków świadczy fakt, że nie wszystkie resorty tak hojnie korzystają z tego przywileju. Przykładowo Ministerstwo Cyfryzacji wydało na nie w kolejnych latach rządów PiS odpowiednio 2,2 tys. zł, 1,1 tys. zł, a w tym roku – 3,6 tys. zł. Nawet strategiczny dla państwa resort finansów wydał w ciągu 2,5 roku 37 tys. zł, czyli o 30% mniej, niż w tylko w tym roku ludzie Ziobry.
Można by zapewne uznać, że strefy VIP nie są niczym nagannym, ale pod warunkiem, że politycy byliby w tym temacie przejrzyści i konsekwentni. Jednak w przypadku anty-elitarnej formacji jaką jest PiS, który na każdym kroku mówi o swojej skromności i bliskości ludzi, jest to szczególny wymiar hipokryzji. Skoro politycy PiS są tacy pokorni, to dlaczego stanie w jednej kolejce ze zwykłymi obywatelami, bez drinków i przekąsek, jest poniżej ich godności? Od formacji, która tak dużo obiecuje można zatem adekwatne dużo wymagać. Jednak kiedy dokładnie się przyjrzymy, to PiS całkowicie zawodzi w wypełnianiu swoich zobowiązań w tym obszarze.
Źródło: rp.pl
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU