– Kiedy zaczęłyśmy organizować protest, była z nami mama, która w ciągu siedmiu miesięcy widziała swoje dziecko dwa razy. Umarło – mówi OKO.press Anna T, jedna ze zbuntowanych matek. O co chodzi? O to, że w Polsce są matki, które od tygodni nie widziały swoich dzieci, wcześniaków.
Dziecko bez matki
Wspomniana Anna T. urodziła dziecko w Łodzi. Konkretnie w szpitalu Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. W mieście była przejazdem i akurat przedwcześnie zaczęła rodzić. – Na początku nie dawano mu szans na przeżycie, to było potworne doświadczenie. Miałam to szczęście w nieszczęściu, że sama musiałam leżeć w szpitalu ponad tydzień po porodzie. Mogłam go wtedy widywać codziennie, raz nawet wziąć na ręce – wspomina na łamach OKO.press. Potem wypisano ją z placówki, ale ze względu na pandemię dziecko tam pozostawiono.
Mało tego, dyrekcja szpitala zabroniła odwiedzin u wcześniaków i noworodków na intensywnej terapii. – Podyktowane jest to wyłącznie dobrem naszych pacjentów – noworodków – tłumaczyła dziennikarzom kierowniczka kliniki neonatologii, prof. Ewa Gulczyńska.
Dziwna decyzja
Rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki poinformował jednak OKO.press, że w szpitalu nigdy nie wprowadzono całkowitego zakazu odwiedzin w klinikach neonatologicznych.
W praktyce jednak taki zakaz obowiązywał. – Do dzieci wchodzą mamy, które jeszcze przebywają w szpitalu i mamy, których dzieci niedługo wychodzą. Mamy tych, które leżą dłużej miały zakaz odwiedzania dzieci aż do tego jednego “widzenia” tuż przed wypisem – tłumaczy OKO.press Anna T.
Eksperci podkreślają, że w procesie zdrowienia rodzic jest niezbędny, a jego brak ma dla noworodka długofalowe skutki. Mimo tego problem pozostaje aktualny i nikt nie wie, ilu rodziców dotyczy. Ci częściowo wzięli sprawy w swoje ręce.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU