Polityka i Społeczeństwo

Marta Górczyńska: Sytuacja na granicy z Białorusią pokazuje, że społeczeństwo przyzwyczaja się do przemocy [WYWIAD]

– Państwo przyzwyczaja społeczeństwo do przemocy, dając glejt mundurowym do stosowania przemocy zarówno wobec uchodźców, jak i obywateli, którzy tam przebywają. Z punktu widzenia ochrony praw człowieka jest to niebezpieczne, gdyż okazuje się, że służby mogą każdego wywieźć do lasu bez żadnych procedur – z Martą Górczyńską, aktywistką Grupy Granica i współpracowniczką Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa już ponad rok. Czy widzi Pani szansę na jego zakończenie?

Marta Górczyńska: Narzędzia do jego zakończenia są i można ich użyć w każdej chwili. W głównej mierze zależy to tylko od działań, które będą podejmowane zgodnie z prawem, zarówno krajowym jak i europejskim, jak i również standardami ochrony praw człowieka. Pytanie, czy jest wola polityczna, żeby spełnić te warunki. Moim zdaniem nie, ponieważ sytuacja na granicy polsko-białoruskiej trwa już ponad rok i nic nie zapowiada, żeby doszło do przełomu w kwestii przestrzegania praw człowieka.

Powiedziała Pani, że nie ma politycznej woli do zakończenia sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Co w obecnej sytuacji mogą zrobić instytucje europejskie?

Należy powiedzieć, że polsko-białoruska granica jest również granicą Unii Europejskiej, a co za tym idzie instytucje europejskie mogłyby skorzystać ze swoich narzędzi w celu zapewnienia prawa w tym miejscu.

Komisja Europejska mogłaby wszcząć przeciwko Polsce postępowanie przeciwnaruszeniowe, zwłaszcza że władze krajowe zalegalizowały pushbacki, które są nielegalne.

Dlaczego w Pani ocenie Komisja Europejska nie zdecydowała się na wytoczenie Polsce takiego postępowania?      

To jest bardzo dobre pytanie, zwłaszcza że w przypadku łamania praworządności odpowiednie procedury zostały uruchomione. Jednak łamanie prawa na wewnętrznych granic państw członkowskich pokazuje, że Unia Europejska niechętnie wszczyna postępowania w takich sprawach. Ponieważ instytucje europejskie uważają, że każde państwo ma prawo do swojej polityki i sposobu ochrony granic i to nawet w sytuacji, kiedy są gwałcone prawa człowieka.

Jednak fakt, że granica polsko-białoruska jest wewnętrzną granicą Unii Europejskiej, to zainteresowanie wspólnoty tą sytuacją powinno być większe. Oprócz ewentualnych działań sankcyjnych wymierzonych w Polskę za łamanie praw człowieka, instytucje europejskie mogłyby również wspomóc polski rząd w celu rozwiązania kryzysu na granicy, ale do tego potrzebna jest chęć współpracy, której rząd nie wyraził. To pokazuje, że Unia Europejska w tej sprawie nie chce interweniować, a w Polsce nie ma woli politycznej w celu rozwiązania tego kryzysu.

Co Unia Europejska pokazuje swoim obywatelom brakiem konkretnych działań w sprawie granicy polsko-białoruskiej?    

Unia Europejska jest tworem politycznym i brak działań w sprawie przestrzegania praw człowieka na granicy zależy od interesów poszczególnych państw, które również mają w tej kwestii problemy. Podobnie było w sprawie praworządności, gdzie instytucje europejskie podjęły działania, które były w zależności od opinii prawników być może spóźnione, ale nie zmienia to faktu, że dialog na tej płaszczyźnie się toczy. Jednak w kwestii uchodźczych rozmów nie ma, bo instytucje europejskie kierują się przesłaniem, że polityka migracyjna to wyłączna kompetencja państw członkowskich.

Świadczy to o tym, że w samej Unii Europejskiej nie ma woli politycznej, żeby prowadzić dialog w tej kwestii, gdyż na innych granicach wspólnoty sytuacja nie wygląda dobrze. Mimo, że są dowody na to, że państwa łamią standardy. To też pokazuje, że Unia Europejska nie ma pomysłu na politykę migracyjną i wyzwania, które świat stawia przed wspólnotą. Jednak mimo prób stworzenia wspólnej polityki azylowej pojawia się opór ze strony wielu państw, które mają rozbieżne interesy. A to z kolei rządom państw członkowskich umożliwia naginanie prawa europejskiego w stosunku do migrantów.

Migracje w wyniku pojawiającego się na horyzoncie kryzysu żywnościowego będą się nasilały. Czy państwa członkowskie, mimo różnych interesów są w stanie stworzyć spójną politykę migracyjną?

Trudno powiedzieć. We wrześniu 2020 roku Komisja Europejska zaproponowała nowe przepisy, które miałyby zrewolucjonizować europejski system azylowy, ponieważ wprowadzał wspólne rozwiązania dla wszystkich państw członkowskich. Jednak ów dokument nie został przyjęty. To pokazuje, że w Unii Europejskiej trudno jest dojść do porozumienia w sprawie wspólnej polityki migracyjnej.

Co do Pana pytania, nie wierzę, że w obecnej sytuacji – wojny na Ukrainie czy ograniczenia dostaw żywności – Unia Europejska wypracuje wspólną politykę, która będzie odpowiedzią na nadchodzący kryzys migracyjny.

Od wydarzeń w Usnarzu Górnym minął rok. Dlaczego opinia publiczna przez ten czas przestała się interesować wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej?       

Sądzę, że to naturalny proces. Fakt, że w tym czasie opinii publicznej były przekazywane dramatyczne wydarzenia, którymi prędzej czy później przestajemy się interesować, co doskonale widzimy na przykładzie trwającej wojny na Ukrainie. Nie ma aż tylu transmisji w mediach na ten temat. Tak samo społeczeństwo zobojętniało na sytuację na granicy polsko-białoruskiej.

Czy w Pani ocenie zobojętnienie na sytuację na granicy polsko-białoruskiej może się brać też z faktu, że rządzącym udało się rozbudzić w społeczeństwie demony rasizmu i ksenofobii?

Na pewno rządzący zrobili dużo przez ostatnie kilka lat, demonizując uchodźców społeczeństwu w celu osiągnięcia konkretnych korzyści politycznych. To jest obrzydliwe i krzywdzące zwłaszcza w sytuacji, gdy Polska staje się coraz bardziej państwem imigracyjnym. Działania rządu w stosunku do uchodźców pokazują hipokryzję społeczeństwa oraz rządu, bo z jednej strony przyjmujemy uchodźców, których chcemy widzieć w kraju, a z drugiej społeczeństwo pozwala rozbudzać w sobie demony, które kieruje w stosunku do imigrantów, których uważa za obcych oraz za zagrożenie.

Jednak nie uważam, żeby ta narracja odniosła całkowity sukces, gdyż ludzie są empatyczni wobec uchodźców i wspierają działania aktywistów na granicy.

Może polskie społeczeństwo w ogóle nie lubi obcych, zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę stosunek pewnych grup społecznych wobec Ukraińców jak i również uchodźców z Bliskiego Wschodu?

Taka teza jest zrozumiała. Jednak nie spieszyłabym się z takim konkluzjami, ponieważ Polska przez wiele lat była społeczeństwem homogenicznym. To się zmieniło po 1989 roku, a jeszcze bardziej po 2004, kiedy wstąpiliśmy do Unii Europejskiej, a nasz kraj stał się atrakcyjny. Sądzę, że różnorodności społecznej na nowo się uczymy, ale wymaga to odpowiedzialnej polityki integracyjnej i migracyjnej na szczeblu lokalnym i centralnym. Tego niestety brakuje, a co za tym idzie łatwo jest rozbudzać demony ksenofobii i rasizmu.

Niemniej, jaka nie byłaby narracja ugrupowania rządzącego migrantów jest coraz więcej i ich nie da się wymazać z naszego społeczeństwa. Sądzę, że jako naród musimy się przyzwyczaić do życia w wielokulturowym społeczeństwie, gdyż jest to proces nieunikniony. Jednak potrzeba do odpowiedniej polityki.

W chwili rozpoczęcia kryzysu służby utrudniały próby udzielenia pomocy uchodźcom. Jak teraz wygląda współpraca aktywistów z mundurowymi?      

Słowo „współpraca” w tym kontekście niekoniecznie pasuje, bo służby nadal postrzegają aktywistów jako osoby przestrzegające w wykonywaniu obowiązków, które polegają na wyrzucaniu uchodźców do Białorusi. Pomimo, że wiele razy apelowaliśmy do rządu o współpracę i dialog w celu rozwiązania kryzysu, to tak się nie stało, a współpracy nadal nie ma, za to widać olbrzymią wrogość ze strony służb jak i również państwa.

Niedawno na granicy powstał mur, który ma chronić Polskę przed migrantami ze Wschodu. Jak Pani to skomentuje?

Jest to symbol polityki rządu, która jest prowadzona na tej granicy. Mimo, że budowa muru jest dewastująca dla środowiska i stosunków polsko-białoruskich. Mianowicie możliwości ucieczki dla opozycjonistów białoruskich, którzy zawsze byli wspierani przez Polskę.

Odpowiadając na Pana pytanie, było to do przewidzenia, gdyż rządzący zapowiadali, że ten mur powstanie. Natomiast to nie powstrzyma migracji, czego najlepszym przykładem są zgłoszenie, które napływają do aktywistów o kolejnych przejściach na granicy z Białorusią. Należy powiedzieć, że podobne konstrukcję są na innych granicach Unii Europejskiej, a ich skuteczność jest podobna. To znaczy niewielka. W takiej sytuacji odpowiednim rozwiązaniem jest odpowiednia polityka migracyjna, której rząd nie chce prowadzić.

Niedawno wojewoda podlaski przedłużył zakaz przebywania na granicy polsko-białoruskiej, podpisując rozporządzenie w tej sprawie. Jak Pani sądzi, kiedy ten teren przestanie być strefą zamkniętą?    

Trudno powiedzieć, bo jeśli rząd zamierza w taki sposób rozwiązać ten kryzys, to metody się nie zmienią, a co za tym idzie stan parawyjątkowy bez możliwości dokumentowania tego, co się tam faktycznie dzieje. To też jest niebezpieczne dla obywateli.

Dlaczego?

Państwo w tym momencie przyzwyczaja społeczeństwo do przemocy dając glejt mundurowym do stosowania przemocy zarówno wobec uchodźców jak i obywateli, którzy tam przebywają. Z punktu widzenia ochrony praw człowieka jest to niebezpieczne, gdyż okazuje się, że służby mogą każdego wywieźć do lasu bez żadnych procedur, a nie ma pewności, że takie metody mogą nie zostać zastosowane wobec polskich obywateli, jeśli władza będzie miała takie życzenie.

Premier na ostatniej konferencji prasowej w pobliżu granicy polsko-białoruskiej, że mimo zagrożeń, które się pojawiają, Polska jest bezpieczna. Czy w Pani ocenie uchodźcy są zagrożeniem dla społeczeństwa?   

Moim zdaniem niebezpieczne jest traktowanie ludzi w taki sposób jak robią to służby na granicy. Nieograniczone i niekontrolowane kompetencje służb, które stosują przemoc i łamią prawo.

Co do Pana pytania nie czuje, żeby granica z Białorusią była bezpieczna, bo byłaby taka, gdyby nie umierali tam ludzie jak i również nie stosowałoby się przemocy wobec ludzi, którzy chcą pomóc drugiej osobie. To jest realne zagrożenie, którego skutki widzę. Natomiast nie widzę realnych argumentów, żeby to migranci byli zagrożeniem dla bezpieczeństwa naszego kraju jak i również obywateli.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie