Marszałek Marek Kuchciński jest barwną, aczkolwiek niezbyt gruntownie wykształconą postacią (skończył pomaturalne studium ogrodnictwa). W latach ’70 był hipisem o dumnej nazwie Członek. Ksywka pochodzi stąd, że kiedy znalazł się w grupie hipisów stwierdził, że “chciałby się zapisać na członka”. I trzeba mu przyznać, że członkiem pozostał – wiernym członkiem PiS.
Marek Kuchciński od początku, kiedy związał się z laską (spokojnie, tą marszałkowską) systematycznie ogranicza dostęp do Sejmu nie tylko postronnym osobom, ale również dziennikarzom, którzy z definicji powinni mieć pełny do niego dostęp, bo sednem ich pracy jest patrzenie władzy na ręce. W pierwszej kolejności marszałek ograniczył dostęp do kuluarów sejmowych oraz kilku przejść i korytarzy. Na tym jednak nie poprzestał.
W Sejmie toczą się prace w komisjach sejmowych nad różnego rodzaju zmianami prawa, które dotyczą wszystkich aspektów naszego życia, stąd obecność dziennikarzy – aby ta cześć prac Sejmu była jawna i transparentna – jest absolutnie niezębna. W ostatnich tygodniach na teren Sejmu nie mogą nawet wejść dziennikarze z legitymacjami bez stałych przepustek (ich zwykle kręciło się tam najwięcej właśnie ze względu na prace komisji sejmowych). Z kolei po opublikowaniu terminów posiedzeń Sejmu (tylko jedno w maju i “aż” dwa w czerwcu) wszyscy zaczęli odnosić wrażenie, że Sejm się powoli będzie zwijał. W sumie nie ma sensu utrzymywać dwóch stanowisk kierowania krajem skoro to na Nowogrodzkiej zupełnie wystarczy.
Są to wszystko oczywiście ewidentne szykany w stosunku do protestujących rodziców dzieci niepełnosprawnych. Brak przepustek i dostępu do Sejmu dla dziennikarzy i zwykłych osób odcina protestujących od najbliższych oraz potencjalnych nowych osób, które chciałyby się dołączyć do protestu. Zmniejsza się w ten sposób również liczba dziennikarzy, którzy “na złość PiS” mogliby relacjonować protest. Ograniczenie liczby posiedzeń Sejmu ma z kolei za zadanie wziąć ich na przeczekanie. Im mniej posiedzeń tym mniej spotkań (nawet tych przypadkowych) z politykami PiS i mniej szans na kompromitację w stylu Żalka, Pięty, czy pani Krynickiej.
Ten sam patent PiS zastosował w przypadku lekarzy-rezydentów, kiedy podjęli oni głodówkę (którą przerwali), tylko że oni wyciągnęli asa z rękawa w postaci wypowiedzenia nadgodzin w szpitalach. Łysa głowa Radziwiłła spadła, a lekarze w tym roku dostali podwyżki. Obawiam się, że niestety rodzice dzieci niepełnosprawnych nie mają asa w rękawie i z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że mają szansę na wakacje na wsi. Wróć! Przepraszam – na Wiejskiej. Bo PiS chce ich wziąć “głodem”.
Ograniczenie przepustek i niewpuszczanie Polaków do Sejmu godzi w konstytucyjne prawo do obserwowania jego obrad. Powoli Sejm staje się świątynią bezprawia i rządów autorytarnych, ale oczywiście nie wszystkich to dotyczy. Co prawda zakaz nadal obowiązuje, ale Janusze żeglarstwa z Polskiej Fundacji Narodowej (Świrski i spółka) spokojnie weszli sobie wczoraj do Sejmu nieniepokojeni przez nikogo. Takie to dziś prawo i sprawiedliwość. Dla wybranych.
fot. Kancelaria Sejmu/Rafał Zambrzycki
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU