Czy możliwy jest taki scenariusz, żeby przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy i Węgier w jakiś sposób doprowadzili do zawetowania postanowień szczytu i wymuszenia podjęcie kolejnych negocjacji budżetowych, pomijających zasadę powiązania funduszy z praworządnością?
Nie, gdyż nie mamy aż takiej pozycji negocjacyjnej. Nie zbudujemy większości blokującej, co więcej, nie stworzymy sytuacji, w której dla największych, czyli Niemców i Francji powtórne rokowania budżetowe zaczynane od początku, czyli od majowej propozycji Komisji Europejskiej, byłyby możliwe i opłacalne. Nawet gdyby taki obrót wydarzeń nastąpił, nie jest prawdopodobne, aby w takim “nowym rozdaniu” budżetowym Polska coś zyskała. Oczywiście nowe rokowania budżetowe mogą nastąpić, ale tylko wtedy, jeżeli w Parlamencie Europejskim nie dojdzie do porozumienia. Tyle, że będą to praktycznie przetasowania bez zysku dla Polski. Oczywiście nawet wtedy propaganda TVP zdoła taką sytuację przekuć w “wielkie, historyczne zwycięstwo”, ale jest to już tylko działanie na krótką metę.
Z wypowiedzi eurodeputowanych opozycji wynika, że w konsekwencji wprowadzenia zasady praworządności Polska może uzyskać prawie 100 miliardów złotych mniej w porównaniu z poprzednim budżetem. Czy Pana zdaniem jest to możliwe?
To jest możliwe, ale tylko w wypadku, jeśli na skutek ostrej debaty w PE budżet wróciłby do projektu sprzed pandemii. Ale fundusze na odbudowę gospodarek unijnych po wstrząsie, jakim jest COViD-19, znaleźć się muszą, i europosłowie przeciw temu nie oponują. Jest tylko kwestia, jak będą one dzielone.
W jakim stopniu w związku z problemami Polski z praworządnością, może się zmienić tryb nadzorowania sposobu wydawania funduszy unijnych przez państwa członkowskie?
Rozpoczęła się w Europie dyskusja, żeby te środki przekazywać w takich państwach jak Polska czy Węgry nie na poziomie rządu, ale na poziomie samorządu lokalnego. I tu ciekawa sprawa: zaraz pojawiła się w mediach wrzutka, że Jarosław Kaczyński planuje powrót do reformy Gierka i 49 województw. Moim zdaniem tu nie ma przypadku: to czytelny komunikat do opozycji i obserwatorów unijnych: “Jeśli zrobicie nam coś takiego, to wrócimy do starego komunistycznego podziału administracyjnego, utworzymy 49 cherlawych województw, samorządy w nich obsadzimy swoimi ludźmi i tak zagarniemy te pieniądze”. Wygląda na to, że PiS z partiami satelickimi usiłuje postawić Unię Europejska w sytuacji, w której będzie ona musiała współpracować z rządem i partią rządzącą, niezależnie od tego, co ta partia będzie robiła wewnątrz kraju, czyli w Polsce. Bierze się to z rozpowszechnionego w całej prawicy nie tylko w PiS mniemania, że Unia Europejska jest “papierowym tygrysem”, który nie jest w stanie niczego zrobić, a w ogóle jest strukturą w przede dniu upadku z którą nie trzeba się liczyć, bo i tak Zachodem rządzi tylko USA, więc wystarczy mieć jak najlepsze stosunki z Białym Domem.
W kontekście tego, co Pan powiedział o powrocie do reformy Gierka i nowego podziału administracyjnego Polski. Czy Pana zdaniem strata w budżecie unijnym, może się jeszcze zwiększyć?
W obecnej sytuacji powiedziałbym tak, nic nie jest pewne, a wszystko możliwe. Jednak mimo wszystko nie sądzę by ta strata się znacząco zwiększyła.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU