– Odbudowa Ukrainy leży również w interesie Unii Europejskiej z punktu widzenia bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Warto mieć na wschodniej granicy Europy silne państwo pod względem gospodarczym, należące do Unii Europejskiej, graniczące z Rosją, która jest partnerem nieprzewidywalnym – z Marcinem Święcickim, byłym Rzecznikiem Praw Przedsiębiorców na Ukrainie o gospodarce ukraińskiej w kontekście wojny rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: W 2019 został Pan powołany na stanowisko Rzecznika Praw Przedsiębiorców na Ukrainie. Na czym polegała Pana praca?
Marcin Święcicki: Współpracowałem z trzydziestoosobowym zespołem, w którym byli głównie ukraińscy prawnicy. Nasz zespół przyjmował skargi od przedsiębiorców, które dotyczyły nadużyć władz. Chodzi na przykład o nakładanie za wysokich podatków, odmowę przyznania licencji na działalność gospodarczą, mimo że zostały złożone odpowiednie dokumenty. Po rozpatrzeniu skargi prawnicy piszą rekomendacje lub spotykają się z przedstawicielem władzy, który dopuścił się nadużyć w celu wyjaśnienia sytuacji.
Reasumując, zadaniem Rzecznika Praw Przedsiębiorców było utrzymanie reguł prawnych wobec szeroko rozumianych przedsiębiorców w sytuacji naruszeń zasad przez organy władzy.
W jakim stanie była ukraińska gospodarka przed wojną z Rosją?
Na pewno nie zrobiła takiego postępu, jak to się stało w przypadku Polski. Jednak nie oznacza to, że nie przestawiała się na standardy europejskie, co szło dość dobrze, wiele rozwiązań unijnych zostało już wcielonych w życie.
Najmocniejszą stroną Ukrainy przed wojną było rolnictwo, ale również rozwijający się przemysł – informatyczny, rakietowy, kosmiczny jak i również metalurgia.
Ukraina przed Majdanem miała aspiracje wstąpienia do Unii Europejskiej. Czy sytuacja gospodarcza tego kraju na to pozwalał?
Tak, ponieważ państwo otwierało się na rynki europejskie, a żeby to się stało Ukraina musiała spełnić odpowiednie standardy. Pamiętajmy też, że od 2014 roku Ukraina wdrażała Umowę Stowarzyszeniową z Unią Europejską. Od tego czasu kraj ten zrobił duży postęp w tej dziedzinie.
Odpowiadając na Pana pytanie: przed wojną Ukraina była na bardzo dobrej drodze, żeby zintegrować się gospodarczo z Unią Europejską.
Ukraina nie jest w Unii Europejskiej, mimo że instytucje europejskie przyjęły dokumenty akcesyjne, które mają być rozpatrywane w trybie przyśpieszonym. Jak Pan sądzi, czy przyjęcie Ukrainy do wspólnoty jest możliwe mimo wojny?
W czasie wojny wątpię. Jednak nie zmienia to faktu, że instytucje europejskie w sferze gospodarczej mimo obecnej sytuacji współpracują z Ukrainą. Trwa wymiana handlowa z Unią, udrażnia się przejścia graniczne, jest pomoc finansowa.
Natomiast po wojnie najpierw trzeba będzie zakończyć negocjacje w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, a nie wiemy jak długo one będą trwały. Jednak w moim przekonaniu państwo to zasługuje na członkostwo we wspólnocie, bo pokazało, że może dojść do standardów europejskich, co w wielu obszarach już się stało.
Na przykładzie Polski widzimy, że gospodarka jest powiązana z praworządnością. Jak w Ukrainie wygląda ta kwestia?
Ukraina ma nowoczesne ustawodawstwo i to w bardzo wielu dziedzinach, ale problemy z praworządnością są. Mianowicie korupcja na wielu szczeblach, która po Rewolucji Godności jest zwalczana, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Urząd, który pełniłem, też temu służył, bo zdarzały się przypadki, że urzędnik nie wydawał zgody, dając przedsiębiorcy do zrozumienia przedsiębiorcy, że musi się z urzędnikiem „zaprzyjaźnić”, aby kontynuować swój biznes.
Należy powiedzieć, że przed 2014 korupcja była czymś powszechnym, a dzisiaj zdarza się już zdecydowanie rzadziej, bo są urzędnicy oraz odpowiednie instytucje, które walczą z tym zjawiskiem.
Natomiast jest problem z sądownictwem. Nie zostały jeszcze przeprowadzone wszystkie zmiany, które są zalecane przez instytucje europejskie. Jednak mimo jeszcze pewnych problemów, w moim przekonaniu jedno nie ulega wątpliwości: po 2014 obecne władze ukraińskie chcą przeprowadzić zmiany, które przybliżą kraj do Europy Zachodniej.
Ukraina jest jednym z największym producentów żywności, a zwłaszcza zbóż. Czy świat poradzi sobie bez dostaw z Ukrainy?
Nie. Brak dostaw w dużej mierze dotknie państwa Bliskiego Wschodu i Afryki, gdzie było dostarczanych połowa produkcji zbóż ukraińskich. To bardzo poważna sytuacja i nie mówię już nawet o stratach finansowych, tylko o fakcie, że wielu ludziom grozi głód.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU