Zapewnienie bezpieczeństwa państwa jest procesem długotrwałym, w którym bardzo istotną rolę odgrywa wiele czynników, stąd szczególnie istotny jest profesjonalizm i rzetelność osób na kluczowych stanowiskach. Nie starczą tu medialne deklaracje, ponieważ życie boleśnie karze każde popełnione zaniedbanie. Niestety okazuje się, że ministrowie Macierewicz i Kamiński nic nie robią sobie z tych zasad i przez swoje niedbalstwo doprowadzili do narażenia interesów Polski. Chodzi tu o sprawę niebagatelną – utrzymanie tajności informacji, która jest podstawą funkcjonowania służb każdego kraju.
20 maja minął termin, w którym m.in. ABW, Agencja Wywiadu i MON miały zgłosić swoje rekomendacje co do zachowania tajności istotnych dla bezpieczeństwa Polski elementów tzw. zbioru zastrzeżonego IPN. Omawiany zbiór został utworzony na mocy ustawy o IPN z 1998 r., kiedy to zdecydowano się utajnić część dokumentacji służb PRL, która mogła zagrażać aktualnemu bezpieczeństwu III RP. Obecnie Instytut Pamięci Narodowej jest zobligowany do ujawnienia zgromadzonych materiałów 16 czerwca bieżącego roku. Niedotrzymanie wyznaczonego terminu oznacza, że nawet jeśli służby prześlą swoje rekomendacje, to IPN i tak nie będzie miał wystarczającej ilości czasu do ich rozpatrzenia, co może oznaczać upublicznienie wciąż istotnych dokumentów.
Oczywiście zbiór zastrzeżony budził kontrowersje przez wiele lat. PiS dążył do jego ujawnienia, ponieważ ich zdaniem posłużył on do ukrywania prawdy o powiązaniach wielu ważnych postaci życia publicznego ze służbami poprzedniego ustroju. Kiedy PO mówiła o likwidacji IPN, PiS nie krył oburzenia i wskazywał na wielką rolę tej instytucji, teraz okazuje się jednak, że działalność Instytutu jest sabotowana od wewnątrz partii Jarosława Kaczyńskiego. Wyszło na jaw, że m.in. ABW jak i Agencja Wywiadu przygotowały w terminie stosowne dokumenty, ale wnioski utkwiły w gabinetach Macierewicza i Kamińskiego. Można by się zastanawiać, czy nieprzesłanie rekomendacji jest celowym działaniem, aby doprowadzić do pełnej publikacji zbiorów. Jest to jednak wątpliwe, ponieważ służby, które przygotowały wnioski, są już w pełni podporządkowane rządowi. Dla przykładu ABW kieruje Piotr Pogonowski, który w 2011 roku startował w wyborach do Sejmu z list PiS. Oznacza to, że ministrowie mogli po prostu wydać zakulisowo polecenie niewydawania rekomendacji lub ich odpowiednie sformułowanie, aby oczekiwane materiały ujrzały światło dzienne. Takie załatwienie sprawy, jak widzimy, wskazuje tylko na chaos i niekompetencję gabinetów rzekomo arcy sprawnych śledczych, za jakich zarówno Macierewicz i Kamiński się uważają.
Konsekwencją nieporadności obu polityków PiS może być ujawnienie materiałów wrażliwych z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski, ponieważ jak wspomniałem ocenianie ponad 2 tysięcy sygnatur (a tyle ABW i AW zgłosiły, razem z innymi instytucjami jest to prawie 3 tysiące) w tak krótkim czasie, przerośnie możliwości IPN. Choć od PRL minęło wiele lat, to archiwa mogą kryć wiele dokumentów, które mogą wpłynąć na życie wielu ludzi czy nawet relacje międzynarodowe. Wszystkie mocarstwa świata traktują kwestie ujawnienia dokumentacji służb z wielką starannością, aby z tego powodu nie wywoływać międzynarodowych spięć czy nie krzywdzić niewinnych ludzi. Czy Polski nie stać na zachowanie takich standardów?
Źródło: dzieje.pl
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU