Rząd ogłosił etapy stopniowego uruchamiania gospodarki i luzowania obostrzeń, szumnie nazywając to “odmrażaniem”. Nie ma żadnego trzymania się pierwotnych założeń, do tej pory nie zniesiono znaczącego obostrzenia. Panuje chaos podlany sosem banałów, PR-owe triki, bujanie w obłokach i wszędobylska fikcja. Hasła o “odmrażaniu” można spokojnie zastąpić “odmóżdżaniem”. Rządowi macherzy wmawiają społeczeństwu, że rząd panuje nad sytuacją, wszystko jest głęboko przemyślane i w szachowym stylu zaplanowane kilka ruchów do przodu.
Gazeta Wyborcza opisuje, jak w praktyce wygląda “odmrażanie” przez premiera gospodarki, w tym wypadku hoteli – W środę rano Mateusz Morawiecki ogłosił pomajówkowe odmrażanie hoteli. A w czwartek nic już nie było pewne, bo pod znakiem zapytania stanęło otwarcie hotelowych restauracji, kluczowych dla zysków hotelarzy – pisze gazeta.
Godzinę przed konferencją Morawieckiego, branża hotelarska została poinformowana, że restauracje będzie można otworzyć z odpowiednimi ograniczeniami. Po 60 minutach euforii, hotelarze dostali obuchem w głowę, bo okazało się, że owszem, restauracje będą mogły być uruchomione, ale w kolejnych etapach. Uznano, że premier się pomylił ponieważ na rządowej stronie była informacja o otwarciu restauracji z zachowaniem odpowiednich odległości przy stolikach.
W czwartek wyszedł projekt rozporządzenia ministra zdrowia, który przekazano do konsultacji. Można tam przeczytać, że hotele będą otwarte ale – (…)z wyłączeniem usług polegających na podawaniu posiłków i napojów gościom siedzącym przy stołach lub gościom dokonującym własnego wyboru potraw z wystawionego menu. Sęk w tym, że otwarcie obiektu bez restauracji w wielu przypadkach jest nieopłacalne, ale wariantem może by podawanie posiłków do pokoi – Turyści nie będą chcieli jeść na kolanie, tylko zjeść w restauracji – mówi Wyborczej Bartosz Bieszyński ze sztabu kryzysowego dla branży hotelowej.
Przekaz rządowej cepeliady fajansiarstwa na temat hoteli poszedł w Polskę. Wszelkie ustalenia po godzinie są funta kłaków warte i brakuje jeszcze nakazu przynoszenia swoich kanapek do hotelu w Zakopanem lub nad morzem. 6. maja do życia mają wrócić żłobki oraz przedszkola i, jak powiedział Łukasz Szumowski, nie będzie obowiązku noszenia maseczek przez dzieci i nauczycieli. Z drugiej strony nie można otworzyć restauracji hotelowych z obostrzeniami higienicznymi. Czy potrzeba mocniejszego dowodu na bałagan, jaki towarzyszy tej ekipie?
Prawda jest taka, że nie chodzi o żadne luzowanie. Celem jest wywołanie wrażenia powrotu do normalności, co ma w zamyśle udowodnić, że “koronawybory” są bezpieczne i możliwe do przeprowadzenia. Zgraja powiatowych szulerów, w podrzędnej tancbudzie przy akompaniamencie pijanego pianisty ogląda ulubione rodeo i znaczonymi kartami, chce doprowadzić do wyborów.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU