Nie jest chyba żadną tajemnicą, że obecnie rządzący obóz na punkcie lustracji ma bzika. Brak bezwzględnego rozliczenia współpracy z komunistycznym reżimem wszystkich środowisk, które funkcjonują w obszarze zarządzania państwem od lat przedstawiają jako główną przyczynę wielu patologii, jakimi dotknięte jest funkcjonowanie naszego kraju.
Do tej jednak pory brakowało możliwości wprowadzenia szerokiej lustracji całych środowisk urzędniczych, brak też było “pola doświadczalnego”, na którym wymyślone przez PiS rozwiązania można było przetestować w praktyce. Samodzielna większość, jaką zdobyła partia Jarosława Kaczyńskiego otworzyła jednak drogę do masowych czystek kadrowych w szeregu instytucji państwowych oraz, niejako przy okazji, pozbycie się z administracji państwowej “złogów komunistycznego systemu”, które w przekonaniu prawicy od lat uniemożliwiały skuteczne uwolnienie państwa od naleciałości komunistycznych.
Przed erą samodzielnych rządów PiS tylko w Instytucie Pamięci Narodowej obowiązywał ustawowy zakaz zatrudniania byłych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa PRL i ich tajnych współpracowników. W innych instytucjach istniał owszem obowiązek składania oświadczeń lustracyjnych, jednak dotyczył on najczęściej wąskiej kategorii pracowników na stanowiskach kierowniczych. Zresztą, nawet jeśli ktoś był tajnym współpracownikiem bezpieki to wcale nie oznaczało dla niego końca kariery w administracji – po prostu musiał się do tego przyznać. Jeśli się nie przyznał, a kłamstwo zostało ujawnione to dopiero wówczas spotykało go pozbawienie pracy oraz zarzuty za składanie fałszywego oświadczenia lustracyjnego.
Wprowadzenie w życie ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej, która konsolidowała administrację podatkową, celną i kontrolę skarbową umożliwiło wejście w życie lustracyjnej miotły. Tam też przetestowano ideę powszechnej lustracji. W zakończonym już procesie przedstawiania nowych propozycji pracy lub służby w KAS “podziękowano” za pracę wszystkim, którzy w obowiązkowo składanym oświadczeniu lustracyjnym ujawnili współpracę z bezpieką bądź mimo obowiązku nie złożyli takiego oświadczenia. Zdaniem szefa KAS, wiceministra finansów Mariana Banasia, tylko brak współpracy z bezpieką gwarantował sumienne wykonywanie obowiązków urzędniczych oraz skuteczny pobór należności budżetowych. I choć w samym procesie konsolidacji oprócz rzekomych “złogów komunistycznych”, czystki objęły także pracowników młodych, którzy urodzili się w latach 80, to lustracyjna gorączka przyniosła spodziewany efekt. Propozycji pracy nie otrzymały 232 osoby spośród 34.622 zobowiązanych do złożenia oświadczenia. Teraz oczywiście nastąpi drugi etap lustracji, czyli sprawdzanie czy pozostali w oświadczeniach nie skłamali, bowiem dla nich też nie będzie litości i w KAS pracować/służyć nie będą mogli.
Sukces lustracji wyraźnie rozochocił rządzącą ekipę. Takich planowanych “konsolidacji” czy “reorganizacji” w najbliższych miesiącach ma się odbyć wiele. Budowany od nowa BOR, konsolidacja Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy zapowiadane przez prezesa PiS w Przysusze zmiany kadrowe w korpusie dyplomacji to idealna okazja by doświadczenia nabyte przy okazji “czyszczenia” KAS wykorzystać po raz kolejny. Sam aktyw partyjny z kolei najgłośniej mówi o zlustrowaniu pracowników mediów. Nietrudno sobie wyobrazić, że przy okazji ustawy dekoncentracyjnej ekipa rządząca zrobi wszystko, by zapisy o składaniu oświadczeń lustracyjnych do niej dopisać.
Źródło: “Polityka”
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU