– Zobaczcie co dzieje się z sąsiednimi Litwą, Łotwą, Polakami, o Ukrainie już nie wspominam. Oni byli tacy zamożni, żyli w takim szczęśliwym świecie. U nas nic nie było, u nich wszystko. I gdzie są teraz? – pytał Łukaszenka i pospieszył sobie z odpowiedzią. – Stoją przy granicy i proszą, byśmy ich wpuścili na Białoruś. Żeby mogli przynajmniej kupić kaszę gryczaną. Mniejsza o grykę. Soli nie mają. Proszą nas o sól. I my jako szczodrzy ludzie otwieramy tę granicę – oświecił swoich rodaków dyktator. Jak dodał, „granica nie powinna przeszkadzać w normalnym życiu”.
– Zawsze traktujemy ludzi po sąsiedzku. I jedyne, czego chcę, to abyśmy byli tak traktowani – podkreślił białoruski dyktator. Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich pokusił się o przeanalizowanie tych kuriozalnych słów.
– Próbuje grać swoją grę – pokazywać, że Białoruś jest krajem pokoju, stabilności, że ma zasoby żywnościowe – powiedział ekspert na antenie TOK FM. – Chociaż wcale nie jest z tym tak różowo. Właśnie w odniesieniu do tych produktów, o których wspomniał Łukaszenka, jak sól czy kasza, zostały wprowadzone zakazy wywozu, aby ludziom wystarczyło – podkreślił Kamil Kłysiński.
A czy Wam udało się już zdobyć białoruską kaszę?
Czytaj również:
- To nie wygląda optymistycznie. Jacek Sasin chce się brać za odbudowę Ukrainy
- Kaczyński użyje wyborczej broni atomowej? “PiS dzięki temu wygra wybory”
- Nowy front walki tytanów otwarty! Kaczyński spotka się z Tuskiem w sądzie?
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU