Aleksandr Łukaszenka przybył w piątek do Moskwy na wezwanie Władimira Putina. Spotkanie zamieniło się w słodki festiwal propagandy.
Czyżby Władimir Putin stracił cierpliwość do swojego białoruskiego sojusznika? Według ekspertów wyjazd Łukaszenki do Moskwy to nic innego, jak wezwanie go na dywanik.
– Aleksander Łukaszenka nie spełnił pokładanych w nim przez Putina nadziei, a więc nie zaatakował Ukrainy. Okazuje się, że te wojska białoruskie, które miały wejść do Ukrainy, nie zrobiły tego. Prawdopodobnie nawet nie dlatego, że Łukaszenka nie chciał, tylko dlatego, że te wojska nie chciały. A jego pozycja jest słaba. (…) Pewnie Putin chce go postawić do pionu i powiedzieć: „Albo coś z tym zrobisz, albo będę cię musiał zmienić na kogoś bardziej posłusznego”. Myślę, że o to w tym spotkaniu będzie chodziło – analizował sytuację były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło na antenie TOK FM.
Nie wiadomo, o czym wojenni wspólnicy dyskutowali w cztery oczy, ale we wersji dla świata spotkanie zamieniło się w słodki festiwal antyukraińskiej propagandy. Łukaszenka miał zapowiedzieć, że ujawni plany rzekomego ataku Ukrainy na Białoruś. Według tych kłamstw Ukraina szykowała się do uderzenia nie tylko na Donbas, ale i na Białoruś” i stałoby się tak, gdyby nie „wyprzedzający atak”. Łukaszenka miał też stwierdzić, że do końca roku ludzie zapomną o „konflikcie w Ukrainie”.
Z kolei zbrodniarz z Kremla zapewnił, że w rozmowach z Ukrainą są „pozytywne” zmiany. Odniósł się też do sankcji nakładanych przez Zachód.
– ZSRR zawsze funkcjonowało pod sankcjami i odnosiło sukcesy – stwierdził Putin.
Czytaj również:
- Wybitny piłkarz nie wytrzymał po tych bredniach Ławrowa. Poczęstował kłamcę prostym wulgarnym zwrotem
- W Moskwie wściekłość, część rosyjskich generałów już zostało odsuniętych? “Oni są w rozpaczy”
- Polski ambasador ostrzega państwa Zachodu. “Putin już podjął decyzję o wojnie”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU