Aleksandr Łukaszenka uparcie powtarza narrację o zachodnich krajach, które zazdroszczą Białorusi. Według dyktatora Polacy i Litwini mieli już błagać o kaszę, teraz przyszła pora na sól.
Podczas wielkanocnego wystąpienia Aleksandr Łukaszenka przekonywał swoich rodaków, że w Polsce i krajach bałtyckich panuje głód.
– Zobaczcie co dzieje się z sąsiednimi Litwą, Łotwą, Polakami, o Ukrainie już nie wspominam. Oni byli tacy zamożni, żyli w takim szczęśliwym świecie. U nas nic nie było, u nich wszystko. I gdzie są teraz? – pytał Łukaszenka i pospieszył sobie z odpowiedzią. – Stoją przy granicy i proszą, byśmy ich wpuścili na Białoruś. Żeby mogli przynajmniej kupić kaszę gryczaną – grzmiał. I zapewniał, że jako szczodry przywódca „otwiera granicę”.
Minęło kilka dni i Łukaszenka powrócił do tej kuriozalnej narracji. Tym razem przekonywał, że obywatele Zachodu przybywają na Białoruś, by… kupować sól.
– Nie wypuszczają swoich ludzi na Białoruś – mówił o władzach Polski i krajów bałtyckich. – Dlaczego? Bo ludzie przyjeżdżają do nas kupować sól. Nie mają soli. Wielki, bogaty Zachód i bez soli! I żeby ludzie nie mówili, że Białorusini żyją normalnie, po prostu ich nie wypuszczają. Oto demokracja – stwierdził białoruski dyktator.
Lukashenko, after a rant about how “the great rich West” is not letting its citizens into Belarus to stock up on salt:
“Thank God we have dictatorship! You criticized me…at least there’s order in a dictatorship! Otherwise we’d be going around in rags.”pic.twitter.com/6R9ekLCmFB
— max seddon (@maxseddon) April 29, 2022
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU