Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, alarmuje, że może dojść do ataku na Ukrainę od strony Białorusi. Ma na to dowody.
W zeszłym tygodniu pojawiły się informacje podane przez Andrija Demczenke, rzecznika ukraińskiej Straży Granicznej, że na granicę z Ukrainą, białoruski reżim przerzucił siedem batalionów wojska. To regularna armia oraz funkcjonariusze podlegli białoruskiemu Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
Alaksandr Łukaszenka wzmacnia obszar przy granicy. Sytuacja na granicy ukraińsko-białoruskiej pozostaje napięta, ale kontrolowana przez siły ukraińskie – powiedział Demczenko w rozmowie ze stacją Kanał24.
Rzecznik przypomniał, że pod koniec czerwca na Białorusi odbędą się manewry wojskowe, a to rodzi ryzyko inwazji, a także może się przyczynić do zwiększenia prowadzonych ostrzałów z białoruskiego terytorium.
Wagnerowcy przybyli na Białoruś
Według ustaleń “Faktu”, w obwodzie homelskim na Białorusi prowadzona jest mobilizacja. Jak pisze gazeta, Mińsk ściąga posiłki, a wśród nich są najemnicy z Grupy Wagnera.
Co gorsza, według naszych informacji, na Białoruś przyjechało w ciągu ostatniego miesiąca kilka tysięcy wagnerowców, tej prywatnej rosyjskiej armii. To wszystko może sugerować, że taka ewentualna możliwość zaangażowania się Łukaszenki w wojnę jest realna – mówi w rozmowie z “Faktem” Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce.
Uwagę przykuwają także informacje o tym, że Łukaszenka tworzy nowe struktury “narodowych ochotników”, które mają pomóc w tłumieniu ewentualnych buntów wśród ludności cywilnej, gdyby reżim zdecydował się na uderzenie.
W zeszłym tygodniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwołał pilną naradę w sprawie możliwego białoruskiego ataku.
Źródło: Fakt.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU