W niedzielę limuzyna z Jarosławem Kaczyńskim na pokładzie zaliczyła rajd po Warszawie. Wszystko po to, by prezes PiS zdążył na mszę.
Niesamowite, jak bardzo najważniejsze osoby w państwie (szczególnie państwie PiS) nie uczą się na błędach. Bezpieczeństwo – swoje i innych – schodzi na dalszy plan w momencie, gdy w grę wchodzi ewentualne spóźnienie. Samolot czy samochód – to bez znaczenia. Doskonale pamiętamy choćby samolot z Andrzejem Dudą, który wystartował bez pozwolenia w 2020 roku. Swoje grzechy na sumieniu ma też Jarosław Kaczyński.
– Kierowca Kaczyńskiego przy ograniczeniu do 50 km/h miał jechać 80 km/h. Jakby tego było mało, nie zatrzymał się na znaku “stop” i ignorował przejścia dla pieszych. Również eskorta prezesa ma swoje na sumieniu – kierowca drugiego pojazdu miał przejechać na jednym ze skrzyżowań na czerwonym świetle. Według nowych przepisów, taki rajd kosztowałby 1100 złotych i 10 punktów karnych – pisaliśmy po Nowym Roku o rajdzie prezesa PiS, który spieszył się na mszę.
Minęły niecałe dwa miesiące od tego wydarzenia. I co? I nic, dalej to samo. Tym razem dziennikarze Faktu przyłapali limuzynę z Kaczyńskim na kolejnej niebezpiecznej przejażdżce. W niedzielę 20 lutego kierowca prezesa PiS nie zatrzymał się przed przejściem dla pieszych, gdy zapaliło się czerwone światło. Przekroczył również prędkość w terenie zabudowanym o 25 km/h.
Wszystko po to, by Kaczyński nie spóźnił się – jak zwykle – na mszę w kościele Św. Bennona na Nowym Mieście. A może by tak raz wstać wcześniej i fukać na kierowcę, że za wolno jedzie? Kiedyś wydarzy się jakiś dramat na drodze i PiS będzie grzmiał o zamachu na prezesa. A wystarczy wyjść z domu na czas.
Źródło: Fakt.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU