Lekarka wyrzucona ze szpitala za krytykę służby zdrowia. Dyrektor, który ją zwalniał, mógł zarazić ją koronawirusem

Renata Piżanowska pracowała w szpitalu w Nowym Targu od dziesięciu lat. Setki porodów, pomoc tysiącom pacjentów i slużba dla zdrowia publicznego były jej codzienną rzeczywistością, aż ośmieliła się podzielić swoją troską o pacjentów na portalu społecznościowym. – Na swoim profilu facebookowym pokazałam moje ręce po dyżurze oraz maseczkę, którą sama wykonałam, ponieważ brakowało ich na naszym oddziale – powiedziała położna cytowana przez portal tvn24. Zwolnienie Pani Renaty to kolejny przypadek jawnych, politycznych nacisków w służbie zdrowia w czasie kwarantanny.

– Nie mam podstawowego zabezpieczenia, które ma mnie czy pacjentkę chronić. Przecież ja nie wiem, czy pacjentka jest zdrowa, ja nawet nie wiem, czy ja jeszcze jestem zdrowa! – napisała na portalu społecznościowym pracowniczka szpitala w Nowym Targu. Ujawnienie złego przygotowania szpitala opinii publicznej okazało się zbrodnią nie do wybaczenia. Szpital wydał w sprawie oświadczenie. Co komiczne, w oddzielnym komunikacie apeluje o zbiórkę maseczek.

Zwolnienie mogło być też odpowiedzią na krytykę władzy. Andrzej Duda konsekwentnie nie chce wprowadzenia stanu wyjątkowego, pomimo jak najbardziej wyjątkowych okoliczności wyborów. Wszystko w sumie politycznego interesu, uratowania majowego terminu wyborów.

– Tak więc Panie prezydencie Andrzej Duda nie mamy wszystkiego, jak widać. Nie mam podstawowego zabezpieczenia, które ma mnie czy pacjentkę chronić – położna zwróciła się w swym wpisie bezpośrednio do urzędującego prezydenta. Być może właśnie to zdecydowało o jej zwolnieniu. Pracownicy szpitali prywatnie mają prawo do wyrażania swoich poglądów. Jak widać kwarantanna dla obywateli oznacza także cenzurę dla lekarzy i innych pracowników służby zdrowia.

Od poniedziałku dyrektor szpitala przebywa na kwarantannie. Możliwe, że podczas zwolnienia przekazał zwalnianej koronawirusa. Co za ironia.

Źródło: TVN24.pl