Dalsze procedowanie ustawy budżetowej w Sejmie ponownie unaocznia nam jak bardzo państwo PiS jest “państwem kolesi”. W projekcie priorytet otrzymali bowiem “swoi”, którzy otrzymali wielki zastrzyk gotówki. Wszystkie ośrodki władzy będą mogły bowiem wykorzystać znacznie bardziej szczodre budżety. Dobra zmiana przyznała:
20% więcej na Sejm
18% więcej na Senat
12% więcej na KPRM
20% więcej na Kancelarię Prezydenta
Oznacza to ponad 100 mln zł więcej dla Sejmu, 40 mln więcej dla głowy państwa i 32 mln dodatkowe dla Senatu. Jeśli doliczyć znaczące wzrosty nakładów na CBA (40% więcej na fundusz wynagrodzeń) i IPN, to obraz rozpasanego aparatu władzy się dopełnia. Elity rządzące będą oszczędzać na zwykłym Kowalskim, a nie na sobie.
W tabelach budżetowych próżno jednak znaleźć środków na bardziej pilne zadania, które będą bliżej obywatela. W ostatnich miesiącach głośno jest o kryzysie w systemie ochrony zdrowia. Jednak jeśli przyjrzymy się budżetowi, to okazuje się, że próżno szukać porównywalnej szczodrości władzy dla polskich pacjentów. Środki przeznaczone na ochronę zdrowia bowiem … spadną. W 2017 roku NFZ poza składkami otrzymał bowiem 7,4 mld zł z budżetu, podczas gdy w tym roku będzie to zaledwie 7,3 mld.
Wszystko to sytuacji, w której mówi się o tym, że deficyt za rok 2017 prawdopodobnie nie przekroczy 30 mld zł z prognozowanych 60 mld, kiedy wydaje się lekką ręką 2,5 mld zł na strzelnicę w każdym powiecie, zaś Telewizja Publiczna z państwowej dotacji wydaje pół miliona na piosenkę z playbacku.
Tymczasem wszystko to ma miejsce w momencie, kiedy sanepid ma trudny orzech do zgryzienia, ponieważ zgodnie z prawem powinien zamknąć kilkaset szpitali i innych podmiotów leczniczych. Nie spełniły one uchwalonych już 6 lat temu norm, przez co nie mogą zostać dłużej uznane za bezpieczne dla pacjenta. Problem może dotknąć nawet 1400 z 3217 placówek. Zdrowie i życie obywateli nie jest jednak w państwie wartością nadrzędną. Polak nie zginie od zamachu, ale może umrzeć od zakażenia szpitalnego i w tym problemu już nie będzie. Jeśli bowiem media o czymś nie napiszą, to problem oficjalnie w Polsce nie istnieje. Tymczasem to właśnie uznawanie pacjenta za obiekt trzeciej kategorii w państwie doprowadziło do obecnego kryzysu. Szpitale, jak się okazuje, nie potrafią spełnić elementarnych norm, do których należą powierzchnie umożliwiające ich sprawne mycie i dezynfekcje, zapewnienie dostępu do sal pacjentów światła dziennego, położenia tych pomieszczeń powyżej poziomu gruntu i spełnienie rygorów dotyczących nieprzeludniania sal. Zaniedbania te wynikające właśnie z wieloletniego niedofinansowania możemy dołożyć do problemów braku kadr, przemęczonych lekarzy i długich kolejek. Dla władzy pacjent przebywający w szpitalu w komfortowych warunkach jest niestety bowiem tylko większym kosztem. Na naprawienie sytemu i i zagwarantowanie bezpieczeństwa pacjenta potrzeba miliardów i jest to wydatek pilny.
Niestety łatwiej jest fundować kolejne przywileje swoim niż zająć się realnymi problemami. Ochrona zdrowia uchodzi wśród elit za polityczne bagno, w którym władza nie chce się zanurzać, dlatego woli łatwiejsze i przynoszące tani poklask programy niż trudną do realizacji reformę. Wszakże mieszkanie plus, 500+ to realne przełożenie na poparcie społeczne. Zaś głos pacjenta, słaby i cichy, wciąż pozostaje w polskiej demokracji niezauważony.
Fot. P. Tracz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU