Dotychczas nie musieliście wiedzieć, kim jest przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski. Instytucja, którą kieruje, w dobie cyfrowej rewolucji zupełnie utraciła sens istnienia, ale lata temu ktoś nieopatrznie wpisał ją do ustawy zasadniczej – prawdopodobnie nie spodziewając się zmian w dostępie do mediów lub zakładając, że Konstytucja będzie nowelizowana co kilka lat, aby dostosować ją do współczesnych realiów. Tak się jednak nie stało i dlatego nie da się w prosty sposób zlikwidować KRRiT nawet wtedy, gdy władzę straci Prawo i Sprawiedliwość – potrzebna byłaby do tego zmiana Konstytucji (307 głosów „za”, jeśli w posiedzeniu wezmą udział wszyscy posłowie).
Witold Kołodziejski ostatnio był kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na radnego sejmiku województwa mazowieckiego – wcześniej zaś był przedstawicielem formacji Jarosława Kaczyńskiego w Radzie Warszawy. Nie może zatem być mowy, iż jest to postać niezależna od obecnej władzy, nic nie wiadomo także o jego kwalifikacjach dotyczących mediów. To partyjny funkcjonariusz, który powie i napisze wszystko, co jest zgodne z bieżącym interesem partii-matki. W rozmowie z agencją Routers powtórzył brednie opowiadane na użytek krajowy przez polityków PiS. Ponieważ Routers ma zasięg globalny, wszyscy liczący się uczestnicy rynku medialnego i nie tylko wiedzą, że do inwestowania w Polsce należy doliczyć ryzyko niestabilności prawa, działania prawa wstecz oraz stanowienia prawa pod kątem rozwiązywania bieżących problemów środowiska, które sprawuje władzę.
Dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz kilka dni temu stwierdził, iż Witold Kołodziejski kłamał, że nie zna projektu ustawy medialnej przyniesionego do Sejmu przez Marka Suskiego. Stankiewicz dodał, że Kołodziejski jest współautorem rozwiązań prawnych, które mają zmusić Amerykanów do sprzedaży TVN. Ten fakt oraz wypowiedź szefa KRRiT dla Routersa pokazują nowy obszar państwowej patologii, a także mogą zwiastować, iż Prawo i Sprawiedliwość przepchnie tę ustawę przez Sejm, jeśli tylko uzbiera dla niej 231 głosów. To wcale nie musi być balon próbny, z którego władza chyłkiem i po cichu wycofa się, gdy uzna, że opór jest zbyt silny. Jeśli administracja prezydenta Joe Bidena nie będzie skłonna do odpuszczenia tematu przestrzegania w Polsce zasad cywilizowanych społeczeństw w zamian za nieprzeszkadzanie w działaniu amerykańskich firm w naszym kraju, politycy PiS mogą zamachu na TVN naprawdę dokonać. Większość wyborców formacji Jarosława Kaczyńskiego nie jest widzami telewizji z siedzibą przy ul. Wiertniczej. Za zniszczenie tej firmy będą politykom, którzy tego dokonają szczerze wdzięczni.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU