Jarosław Jakimowicz ma kłopoty. I nie chodzi tym razem o instagramowe wpisy czy wpadkę na antenie, ale o coś naprawdę poważnego. Pikantnym fragmentom jego autobiografii przyjrzy się prokuratura.
W 2019 roku literacki świat wstrzymał oddech, a wszystkim fanom czytelnictwa serca mocniej zabiły. Oto Jarosław Jakimowicz, niegdyś model, a dziś gwiazdor Telewizji Publicznej wydał autobiografię zatytułowaną “Życie jak film”. I zaczęły się problemy.
Książka ukazała kilka szokujących wątków z życia Jakimowicza. Czytelnicy dowiedzieli się m.in o próbie obrabowania grobów z cmentarza żydowskiego w Warszawie, gazowej broni przerobionej na ostrą, z którą były model jeździł do Niemiec czy procederze handu “żywym towarem”.
– W mojej głowie pojawiła się myśl, że odtąd będę miał dziewczynę, z którą będę żył, dla której będę pracował i którą się będę opiekował. Będę w związku, ustatkuję się. Zapłaciłem całą kwotę, gość zniknął i kazał mi czekać. Sytuacja typu „weź się puknij w głowę” – jak wiele w moim życiu – czytamy w “Życiu jak film”.
Później Jakimowicz tłumaczył, że jego autobiografia to tak naprawdę “fikcja literacka, która miała na celu zwiększenie sprzedaży”. Szkoda to komentować.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w związku z opisywanymi historiami w książce złożył w kwietniu zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jakimowicza. Sprawa została umorzona, więc Ośrodek złożył zażalenie do sądu. Efekt? W minioną środę zapadła decyzja nakazująca wszczęcie postępowania w sprawie ewentualnego handu ludźmi.
Źródło: Fakt
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU