Afera związana z systemem drugich pensji, przyznawanych w postaci nagród przez byłą premier Beatę Szydło, mocno wdała się we znaki jej partii i rządowi. Temat, mimo reakcji klubu Prawa i Sprawiedliwości, nie ucichł i można liczyć na jego rozwinięcie. Politycy PiS, którzy nie opowiedzieli się zdecydowanie przeciwko karygodnemu procederowi w własnych szeregach partyjnych, postanowili również skorzystać z potencjału związanego z krytyką przyznawania kuriozalnych kwot nagród dla urzędników państwowych. Dziś “złodziej” próbuje wmówić, że to on postąpił etycznie przynajmniej “oddając” pieniądze na Caritas, wytykając przy tym przyznawanie nagród politycznym konkurentom. I słusznie, politykom wszystkich stronnictw należy patrzyć na ręce. Szkoda tylko, że Prawo i Sprawiedliwość po raz kolejny wpada w ten sposób w sidła własnej hipokryzji.
Sebastian Kaleta, wiceszef komisji weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji, tzw. Komisji Jakiego poinformował, że w latach 2007-2013 prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała urzędnikom zajmującym się reprywatyzacją nagrody w wysokości ponad 2,7 mln złotych. Największą kwotę nagród otrzymał b. dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko, który dostał ponad 330 tys. zł. Ponad 218 tys. zł nagród otrzymał – jak powiedział Kaleta – główny podejrzany w aferze reprywatyzacyjnej, b. wiceszef BGN Jakub R. W warszawskim ratuszu do 2014 r. funkcjonował regulamin wynagradzania pracowników, uwzględniający nagrody. Jednakowy system wynagradzania obowiązywał wszystkich urzędników ratusza, a kwoty przyznane pracownikom BGN nie różniły się od przekazanych innym urzędnikom stołecznego magistratu. W roku 2014 system nagród został zlikwidowany, ale zastąpiły go dodatki motywacyjne. Mimo lansowanej przez prawicę tezy, że nagrody przyznano za pomoc w tzw. dzikiej prywatyzacji, należy nadmienić, że nagrody przyznawano także za prezydentury Lech Kaczyńskiego, a część pracujących w kierowanym przez niego ratuszu zostało ujętych w liście ministra Kalety. Do roku 2014 żadne służby nie dały przesłanek do kwestionowania uczciwości nagrodzonych urzędników. Ba, większość rzucanych przez tzw. Komisję Jakiego oskarżeń nie zostało udowodnionych. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz
ponadto zwolniła z pracy osoby umoczone w sprawie dzikiej reprywatyzacji.
https://twitter.com/Lady_Agness/status/997543323584880640
Przyznaję 300 tys. zł. przez 7 lat to dużo,
ale 400-500 tysięcy zł. rocznie w @tvp_info @TVP to bardzo dużo @Nowoczesna https://t.co/K7VJsba5PY— Marek Sowa (@SowaMarek) May 18, 2018
Krzysztof Ziemiec, jeden z naczelnych propagandzistów rządzącej ekipy postanowił poruszyć wątek przyznawanych przez Gronkiewicz-Waltz nagród. W rozwmowie z politykiem Nowoczesnej Markiem Sową przytoczył kwotę “prawie 300 tys. złotych”. Poseł Sowa na ten zarzut porównał to do zarobków księgowanych na koncie redaktora Ziemca, które wynoszą ok. 40 tys. netto miesięcznie. Prezenter odparł, że nie należy porównywać nagród otrzymanych przez osoby siedzące w areszcie, do niego, który “z czystym sumieniem dostaje wypłatę za uczciwą pracę” – na rzecz propagandówki – zapomniał dodać. Oczywiście, osoby wobec których toczy się postępowanie nie byli bronieni przez posła Sowę, jednak słusznie przypomniał on, że każda z nagrodzonych osób jest osobnym przypadkiem, wiele z nich pracowało w ratuszu już za preydentury Lecha Kaczyńskiego i kreowanie nowego “układu” przez propagandę władzy jest po prostu nieuczciwe.
Sprawę nagród w warszawskim ratuszu postanowił również na swoją korzyść wykorzystać Patryk Jaki.
https://twitter.com/Leszczyna/status/997726915321565184
To nie pierwszy kontratak wymierzony przez prawicę, wcześniej zaatakowano Ryszarda Brejzę, prezydenta Inowrocławia, prywatnie ojca posła Krzysztofa Brejzy, któremu zawdzięczamy odkrycie procederu przyznawania sobie przez rząd podwójnego wynagrodzenia. Jak się okazało, atak był chybiony – miliony o których grzmiała prawica, również na antenie telewizji okazały się wypłatą standardowych “trzynastek” dla zwykłych pracowników ratusza. Mimo tego blamażu, w środowisku prawicowego internetowego trollingu rozdano pieniądze “znajomkom”.
Elektorat Prawa i Sprawiedliwości jest bardzo odporny na dowody płynące z nieodpowiedniego źródła. Kłamstwo jest jednak jedynie tymczasową strategią i Krzysztof Ziemiec powinien pokusić się o jej zmianę, jeśli Prawu i Sprawiedliwości zależy na utrzymaniu szerokiego spektrum wyborców. Nawet na prawicy istnieją granice manipulacji, a widać to dosadnie, tydzień po tygodniu, wraz z wynikami każdego niekorzystnego dla PiS sondażu.
fot. wiadomości.tvp.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”250″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU