Nie ustają spekulacje, w jakim celu Prawo i Sprawiedliwość postanowiło odroczyć ostatnie posiedzenie Sejmu tej kadencji i dać sobie możliwość jego zakończenia już w momencie, gdy znane będą wyniki wyborów parlamentarnych. To sytuacja zgodna z polskim prawem, jednak w swojej wymowie bezprecedensowa, łamiąca utrwalony zwyczaj parlamentarny. Wśród najbardziej popularnych teorii prym wiodą dwie – jedna spiskowa i jedna, będąca ruchem zabezpieczającym interesy partii Jarosława Kaczyńskiego na wiele lat. Obie teorie zakładają utratę przez Prawo i Sprawiedliwość samodzielnej większości w Parlamencie, więc mają być uzasadnione strachem ekipy “dobrej zmiany”. Pierwsza mówi o planie wprowadzenia stanu wyjątkowego przez prezydenta Dudę, co pozwoliłoby unieważnić wyniki wyborów. Druga natomiast mówi o błyskawicznym wyborze kolejnych, usłużnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego (Krystyna Pawłowicz?), którzy zadbają o to, by każda ustawa przyjęta przez kolejną władzę, a niwecząca szkodliwe skutki ustaw autorstwa PiS nie mogły wejść w życie.
Opozycja nie zamierza sprawy bagatelizować i dziś w Sejmie zażądała od marszałek Sejmu Elżbiety Witek dokończenia posiedzenia w ciągu najbliższych 10 dni.
„Nie może być tak, że Sejm bez legitymacji będzie decydował o najważniejszych sprawach państwa, dlatego że kolejny Sejm zbierze się kilka dni później. Problemem nie jest czas, tylko diabelski plan, który powstał w głowie prezesa Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński traktuje Sejm jak swoją własność. W imieniu Koalicji Obywatelskiej zgłaszamy wniosek do marszałek Witek o zmianę terminu posiedzenia Sejmu. Chcemy, żeby posiedzenie Sejmu, kontynuacja posiedzenia odbyła się w ciągu najbliższych 10 dni. Jeśli nie ma za ty żadnego planu, to nie ma żadnego problemu, żeby posiedzenie Sejmu odbyło się w ciągu najbliższych dni” – mówił w Sejmie Cezary Tomczyk z PO.
Wątpliwe jednak jest, by marszałek Witek spełniła to żądanie. Teorię, opisującą rzeczywisty powód odroczenia posiedzenia Sejmu przedstawił dziś szef sztabu Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Jego zdaniem chodzi o ukrycie przed elektoratem największej klęski tego Sejmu, czyli brak udowodnienia “winy Tuska” w sprawie afery Amber Gold. Przypomnijmy, że nawet sąd, rozpatrujący sprawę małżeństwa P. stwierdził, że szef tego parabanku działał sam i świadomie dopuścił się oszustwa w wielkich rozmiarach.
Poseł Brejza i kandydat na senatora z listy KO uważa też, że nie chodzi tylko o niechęć do przyznania się do klęski, ale również o ukrycie prawdziwych winnych zaniedbań po stronie państwa, których dziś jednoznacznie należy wiązać z obozem dobrej zmiany. W kilku wpisach na Twitterze główny śledczy Platformy Obywatelskiej przypomniał całą prawdę o aferze Amber Gold, która została odsłonięta w czasie trwania komisji śledczej, a całkowicie zignorowana przez Małgorzatę Wassermann, przewodniczącą tejże komisji.
Część 1.
O tym jak PiS stworzył dziurawy nadzór finansowy w 2006 – chronili SKOKi.
Prawda o #AmberGold zamieciona pod dywan (czyli na po wyborach).#PrawdaOAmberGold pic.twitter.com/FA9Xfj9vAX— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) September 12, 2019
https://twitter.com/KrzysztofBrejza/status/1172142214518136832
https://twitter.com/KrzysztofBrejza/status/1172142833530298382
Krzysztof Brejza po raz kolejny przypomina swoje ustalenia o zadziwiających awansach w strukturach prokuratury Zbigniewa Ziobry śledczych, którzy totalnie zawiedli w czasie rozpatrywania sprawy tej “największej afery finansowej III RP”, jak o Amber Gold od lat mówią politycy prawicy. Zauważa też, że nie byłoby jej, gdyby nie polityczny parasol ochronny nad systemem SKOK-ów, które rozmiarami oszustwa wielokrotnie przewyższają parabank z Gdańska.
“Chroniąc SKOKi, de facto stworzyli lukę, która pozwoliła się rozwijać parabankom” – powiedział poseł PO Justynie Dobrosz-Oracz w Sejmie.
Jedno jest pewne. Jeśli PiS przegra wybory parlamentarne i utraci władzę, komisja śledcza w sprawie systemu stworzonego przez senatora Biereckiego i chronionego przez lata przez Prawo i Sprawiedliwość jest jedynie kwestią czasu i może pogrążyć niejednego prominentnego działacza partii z ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. W przeciwieństwie do Amber Gold, dowodów na tę tezę nie brakuje.
Źródło: Twitter
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU