Liz Truss ledwo objęła urząd premier Wielkiej Brytanii, a już może pożegnać się ze stanowiskiem. Jak donoszą brytyjskie media, Truss już walczy o polityczne przetrwanie i niewykluczone jest jej odwołanie.
Kolejny kryzys
6 września Liz Truss otrzymała z rąk królowej Elżbiety II misję stworzenia rządu. Na stanowisku premiera Truss zastąpiła Borisa Johnsona, stając się trzecią kobietą (po Margaret Thatcher i Teresie May), pełniącą tę funkcję. Wygląda jednak na to, że jej kariera w roli premier potrwa niezbyt długo. Minął niewiele ponad miesiąc, a Truss już musi stawić czoło kryzysowi i coraz głośniej mówi się o jej odwołaniu.
Kryzys zaczął się od niespodziewanego zwrotu ws. projektu obniżki podatku dla korporacji. Truss zapowiedziała, że podtrzymana zostanie stawka podatku, mimo wcześniejszej zapowiedzi obniżenia go do 19 proc. Premierka tłumaczyła, że podjęła tę decyzję dla „bezpieczeństwa ekonomicznego” i w interesie narodowym. Ta została jednak fatalnie przyjęta przez rynki finansowe, ruch ten krytykował nawet Joe Biden. Później Truss odwołała ze szefa resortu finansów Kwasiego Kwartenga, a rządową nominację otrzymał Jeremy Hunt.
Dni policzone?
Zawirowania sprawiają, że niewielu ekspertów wierzy, iż Truss utrzyma się na stanowisku dłużej. Tym bardziej, że w sondażach poparcia osiąga fatalne wyniki.
– Truss nie może już używać Kwartenga jako żywej tarczy, teraz jest całkowicie odsłonięta. Po prostu nie widzę, żeby mogła zbyt długo przetrwać. Może dotrwać na stanowisku do końca miesiąca, może nawet do świąt Bożego Narodzenia, ale trudno oczekiwać, by pozostała na dłużej – ocenia profesor Tim Bale z wydziału polityki na Queen Mary University w Londynie.
Crispin Blunt z Partii Konserwatywnej publicznie wezwał Liz Truss do ustąpienia.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
