Polski rząd miał już kilka lat temu informacje wywiadowcze o możliwości wykorzystania migrantów do oddziaływania na Polskę – mówi były szef Agencji Wywiadu.
Płk Grzegorz Małecki kierował Agencją Wywiadu (AW) w latach 2015-2016. W wywiadzie udzielonym “Gazecie Wyborczej” mówi, że gdy był szefem AW, rząd otrzymał od Agencji informacje przestrzegające o wykorzystaniu ruchów migracyjnych przez wschodnich sąsiadów do oddziaływania na Polskę.
– Ostrzegaliśmy, że trzeba się na taki wariant przygotować. Wszystko wskazuje na to, że państwo się nie przygotowało – mówi gazecie. Dopytywany o więcej szczegółów odpowiedział, że po przekazaniu tych informacji, nie było żadnej reakcji. – To zresztą stały problem władzy i służb specjalnych, który mamy w Polsce od lat. Nie wypracowaliśmy mechanizmu zarządzania informacjami płynącymi do władzy ze służb i w drugą stronę – mówi.
Początek kryzysu migracyjnego miał miejsce w Usnarzu, gdzie grupa migrantów koczowała na polsko-białoruskiej granicy. Płk Grzegorz Małecki mówi, że reakcja polskich władz była wtedy chybiona.
– Tak twarda strategia nic nie dała. Wprowadzono stan wyjątkowy. I co? Też nic. Doprowadzono tylko do tego, że problem nabrzmiał. Być może należało wzmocnić ochronę granicy, rozpocząć akcję dyplomatyczną, a grupkę z Usnarza po cichu, bez rozgłosu, przyjąć w Polsce – zastanawia się.
Zapytany o polską falę niezadowolenia po rozmowach kanclerz Niemiec i francuskiego prezydenta z Łukaszenką i Putinem mówi, że odpowiedzialność za taki rozwój wydarzeń po części ponoszę polskie władze. – Oni zorientowali się, że sytuacja robi się coraz poważniejsza, i sami zaczęli reagować. W pewnym momencie – ale zdecydowanie za późno – i nasze władze zaczęły działać tak, jak powinny już od dawna – mówi płk Małecki.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU