Trzeba przyznać, że jeszcze nigdy w najnowszej historii Polski nie mieliśmy do czynienia z tak gigantycznym strywializowaniem procesu rekonstrukcji rządu. To co wydarzyło się wczoraj po godzinie 17 w Pałacu Prezydenckim przejdzie do historii Polski pod nazwą “Politycznej szopki tysiąclecia”. Błyskawiczna zmiana Prezesa Rady Ministrów, który w ciągu kilku dni od powołania przedstawia prezydentowi listę dokładnie tych samych ministrów, co poprzednik nie może być traktowana inaczej jak ordynarna manifestacja władzy szeregowego posła z warszawskiego Żoliborza. Oto Jarosław Kaczyński pokazał wszystkim, że “oto mogę sobie wymienić premiera i nic mi zrobić nie możecie”.
Czytając rekonstrukcję analitycznie dojść można do bardzo ciekawych wniosków. Oto okazuje się, że w rządzie pełnym fatalnych ministrów, którzy obszary, którymi zarządzają doprowadzili do ruiny, za najgorszego została uznana ciesząca się bardzo dużą popularnością elektoratu Beata Szydło. Jak musi się czuć posłanka z Brzeszcz, gdy nawet skazywani na rychłe odejście Jan Szyszko, Andrzej Adamczyk czy Witold Waszczykowski zostali potraktowani bardziej ulgowo od niej? Czy faktycznie praca premiera była dla niej tak bardzo wyczerpująca, że musiała zostać przesunięta do rezerwy, bez zadań i urzędu choć z wicepremierowskim wynagrodzeniem? Tylko naiwni mogą dziś wierzyć, że w styczniu przyszłego roku faktycznie dojdzie do głębszych roszad w Radzie Ministrów – obóz rządzący to mieszanka frakcji, w której każda z nich otrzymała swój udział w torcie. Naruszenie ustalonego pod koniec 2015 roku porozumienia skutkowałoby jego rozpadem – z tego też powodu Mateusz Morawiecki może jedynie przyjąć do wiadomości, że powołani wczoraj ministrowie są co do zasady nieusuwalni. Być może dowiemy się o tym już dziś, gdy wygłosi swoje expose, z braku czasu na przygotowanie oparte na przemówieniu swojej poprzedniczki.
Jedyne zasadne pytanie odnosi się jednakże do przyszłości Beaty Szydło, której degradacja może być dla wielu jej sympatyków dużym szokiem. Tu jednak niezawodna okazuje się posłanka Krystyna Pawłowicz, która na swoim Facebooku późnym wieczorem poinformowała o prawdziwym powodzie pozostawieniu byłej premier w gabinecie Mateusza Morawieckiego. Otóż okazuje się, że jej głównym zadaniem jest zadbać o to, by jej sympatycy nie odwrócili się od rządu bankstera i doradcy Donalda Tuska. Zdaniem Pawłowicz, Beata Szydło ma być “odgromnikiem” i gwarantem kontynuacji reform rozpoczętych przez “dobrą zmianę”. Tylko tyle i aż tyle – ma być ozdobną broszką dla pierwszego garnituru nowego rządu PiS. Trudno o bardziej wymowne upokorzenie ze strony kierownictwa PiS.
Pani Premier Beata Szydło pozostanie odgromnikiem rządu.Uwiarygodni kontynuację rozpoczętych przez PIS reform.Będzie swoistym ich gwarantem.Jej obecność w rządzie uspokoiła naszych wyborców.
Opublikowany przez Krystyna Pawłowicz na 11 grudnia 2017
Należy się spodziewać, że gdy już pożar spowodowany zmianą rządu zostanie ugaszony, dla byłej premier zostanie znaleziona nowa “misja”. Wciąż nie wiadomo kto będzie kandydatem PiS na prezydenta Warszawy, mówi się też o potrzebie znalezienia kandydata, który mógłby zostać wystawiony przeciwko Andrzejowi Dudzie. Może też być tak, że Beata Szydło tak dobrze dała się poznać jako organizatorka kampanii wyborczych, że i teraz, w obliczu prawdziwego maratonu wyborczego zaczynającego się już w przyszłym roku to właśnie ona zostanie oddelegowana do kolejnego sprzedawania wyborczej kiełbasy. Jedno jest pewne, zrobi to, co karze jej prezes Kaczyński. Najwyraźniej taka już jej natura.
Źródło: FB
Fot. Prezydent.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU