Polityka i Społeczeństwo

Koszmar szefowej MEN zaczyna się spełniać. To przekreśli marzenia Anny Zalewskiej o europarlamencie?

Wszyscy komentatorzy są zgodni w ocenie Anny Zalewskiej i jej miejsca na listach do Parlamentu Europejskiego. Jeszcze nikt nie odważył się podważyć tezy o ucieczce minister edukacji przed skutkami swojej reformy do Brukseli. Aż dziw bierze, że Zalewska nie chce na miejscu i na własne oczy zobaczyć efektów zmian w oświacie, jakim patronowała przez ostatnie lata. Ciepły brukselski fotel kilkaset kilometrów od dramatu jaki się rozegra na przestrzeni najbliższego półrocza, to wymarzone miejsce do obserwacji perfekcyjnego przygotowania, doniosłości oraz przełomowości metamorfozy systemu edukacji jaki się zaordynowało.

Lider Platformy Obywatelskiej w trakcie sobotniej konwencji, zapowiedział złożenie w nadchodzącym tygodniu wniosku o wotum nieufności wobec minister edukacji narodowej. Grzegorz Schetyna mówił także o powołaniu po wyborach komisji edukacji narodowej, która będzie tworzyła na lata programy, aby wyposażyć dzieci w to czego potrzebują najbardziej, czyli naukę języków obcych, nowych technologii oraz umiejętności pracy zespołowej. Przypomniał również ostatnie afery Prawa i Sprawiedliwości, włącznie z okradaniem kontenerów PCK na Dolnym Śląsku przez ludzi orbitujących wokół minister edukacji.

Deklaracja Schetyny związana z wnioskiem o wotum nieufności wywołała prawdziwą furię Zalewskiej – “Desperacki atak Grzegorza Schetyny podczas partyjnej konwencji PO we Wrocławiu, skierowany przeciwko mnie i zmianom wprowadzonym dzięki reformie edukacji, świadczy o słabości przewodniczącego PO i jego zaplecza partyjnego” – napisała szefowa MEN w oświadczeniu przesłanym PAP. Sam wniosek określiła jako dowód na to, że PO nie ma żadnych konstruktywnych propozycji i oferuje tylko agresję i polityczny atak.

Wniosek o wotum nieufności wobec Anny Zalewskiej jest bardzo sprytnym posunięciem Platformy Obywatelskiej i jest raczej zagraniem na osłabienie jej szans w eurowyborach. W momencie apogeum strajku nauczycieli, przypomnienie i wypunktowanie błędów popełnionych w czasie wprowadzania reformy edukacji podczas debaty w Sejmie, odbije się bardzo szerokim echem, a zainteresowanie nią może być ponadstandardowe. Do tego dochodzą pogłoski z obozu rządzącego o obciążeniu wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, jakim jest Zalewska, a premier Morawiecki będzie musiał stanąć na mównicy sejmowej i jej bronić do upadłego. Już tydzień temu minister nie wystąpiła na konwencji we Wrocławiu, ponieważ uznano, że jej postać jest zbyt drażniąca.

Paradoksalnie kampania wyborcza Zjednoczonej Prawicy nie będzie wisiała na autorytecie premiera i prezesa PiS, tylko na tej jednej debacie, która będzie miała kluczowe znaczenie dla wyniku wyborczego. “Piątka Kaczyńskiego”, “piątka PiS”, a teraz już “piątka plus” nie ma wcale tak dużego wpływu na notowania partii rządzącej i okazała się bardzo drogim ślepakiem. Podobno sam prezes jest poirytowany tym, że magiczne zaklęcia finansowe tak słabo pobudziły wyborców. Kaczyński może być w jeszcze gorszym nastroju po debacie nad losem Zalewskiej, bo to ona będzie musiała – w świetle kamer w całej Polsce – odeprzeć natarcie partyjne w Sejmie i strajkowe w placówkach oświaty.

Do debaty o reformie Zalewskiej opozycja musi się bardzo dobrze przygotować, żeby ściąć piłkę o nazwie wotum nieufności, bo to może być punkt zwrotny w kampanii. Minister edukacji stała się nie tylko zakładnikiem nauczycieli i sejmowej opozycji, ale przede wszystkim wyniku wyborczego Zjednoczonej Prawicy. Jeżeli obóz rządzący przegra wybory, to znalezienie kozła ofiarnego nie będzie nastręczało większych trudności, a jak uczy historia, ktoś taki po porażce wyborczej musi być dla Kaczyńskiego usprawiedliwieniem.

Wszystko wskazuje na to, że gra opozycji idzie na zatrzymanie Anny Zalewskiej w Polsce i zniechęcenie wyborców do oddania na nią głosu w majowych wyborach. To może być ciosem dużo dotkliwszym dla szefowej resortu edukacji niż napiętnowanie jej przez partyjne koleżanki i kolegów za porażkę całego obozu. Jeżeli główna reformatorka zrobi mizerny wynik i nie dostanie się do europarlamentu, to jej przyszłość polityczna stanie pod ogromnym znakiem zapytania. Tylko ktoś nie w pełni władz umysłowych może ją w takim przypadku umieścić na jesiennych listach wyborczych. Anna Zalewska znalazła się między partyjnym młotem a opozycyjnym kowadłem i jedynym ratunkiem dla niej jest ocena celująca zdobyta 26 maja.

Fot. Adam Guz / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=„pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Bartosz Wiciński

Najstarsi górale nie pamiętają od kiedy zaprząta sobie głowę polityką. Kronikarze podają datę pokrywającą się z aferą Rywina, ale wciąż trwa o to spór. Od dziecka lubił zapach porannych gazet w domu i tak mu zostało do dzisiaj. Interesuje się geografią i nie smakują mu karpie.

Media Tygodnia
Ładowanie