“Chcą wszczepić nam to gówno, po którym kobiety nie będą zachodziły w ciążę”, “działa jak cyklon B”, a “lekarze doskonale o tym wiedzą, sobie podawali sól fizjologiczną” – takie antyszczepionkowe wpisy mnożą się na facebookowych stronach i grupach animowanych przez Konfederację. Mieszają się z antysemickim bluzgiem i nawoływaniem do przemocy.
Przyznaję, że mam teraz poważny problem. Z jednej strony, jak ognia boję się ulegnięcia pokusie zademonstrowania intelektualnej wyższości, tak typowej dla tzw. „naszej strony” rozumianej jako dobrze sytuowani mieszkańcy największych miast naszego kraju, dla których centrum i wzorem do naśladowania stał się warszawski Wilanów. Nie chcę nikogo pouczać, ponieważ wiem, że to nie prowadzi do niczego pozytywnego. W swego rodzaju okopach rozumianych jako osobista strefa komfortu, „nasza strona” siedzi od jesieni 2018 roku i tylko wybory samorządowe 2018 może uznać za swój sukces. Później były klęski w wyborach do Parlamentu Europejskiego i tego krajowego (z minimalną większością opozycji w Senacie jakby na pocieszenie) i może nie klęska, ale jednak bolesna poraża Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich 2020.
W odróżnieniu od wielu ludzi z mojego środowiska, nie obrażam się na rzeczywistość i nie udaję, że Konfederacja nie istnieje. Ba – posła Artura Dziambora po ludzku nawet lubię i cenię upór z jakim demaskuje antygospodarcze działania obecnego rządu. Uważam ponadto, że każda inicjatywa szkodząca środowisku Jarosława Kaczyńskiego zasługuje przynajmniej na rzeczową analizę pozbawioną uprzedzeń i zacietrzewienia. Nie potrafię jednak pojąć, jak to możliwe, że strona Grzegorza Brauna na Facebooku może być tak wstrętnym siedliskiem kołtuństwa, głupoty, agresji i nienawiści. Nie rozumiem, po co to człowiekowi, który chce być przez opinię publiczną postrzegany jako inteligentny starszy pan – w kontrze do łysych osiłków demolujących Warszawę pod pretekstem Święta Niepodległości.
Podsycanie i karmienie lęków, uprzedzeń, paranoi i frustracji ludzi, którym coś ewidentnie nie wyszło w życiu, jest postępowaniem niegodnym osoby publicznej i bardzo źle się skończy. Precyzyjna kontrola nad ludzkimi emocjami nie istnieje. Jeśli ci ludzie przejdą od słów do czynów i komuś stanie się krzywda, personalnie odpowiedzialny za to będzie Grzegorz Braun a politycznie cała Konfederacja. Chciałbym, aby to wybrzmiało i było oczywiste zanim będę musiał pisać o jakimś rozlewie krwi.
Więcej na ten temat znajdziecie tutaj.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU