Właśnie stało się jasne, że jesienią w Sejmie swoje prace rozpocznie powołana w ostatnich dniach kolejna komisja śledcza, tym razem dotycząca rzekomych zaniechań rządu PO-PSL w sprawie wyłudzeń podatku VAT. Sprawa oczywiście jest bulwersująca – chodzi bowiem o niebagatelne kwoty. Według szacunków Ministerstwa Finansów chodzić może nawet o 250 mld złotych. Powołanie komisji śledczej, w ramach której na świadków zostaną wezwani znienawidzeni Donald Tusk czy Jacek Rostowski i próba zrzucania na nich odpowiedzialności u progu maratonu wyborczego niewątpliwie jest dla rządzącej partii kusząca.
Problem jednak w tym, że pomimo regularnie powtarzających się deklaracji, że efektem prac komisji będzie ujawnienie, kto pozwolił na okradanie budżetu w gigantycznej skali, już wkrótce może się okazać, że PiS zaliczy spektakularną klęskę. Co ciekawe, ja osobiście odnoszę wrażenie, że politycy PiS nie zdają sobie sprawy z tego, że w kategoriach opłacalności politycznej taka komisja jest dla PiS korzystna tylko pozornie. Dla rozliczeń na poziomie ogólników, populistycznych oskarżeń i zarzutów bez pokrycia może i warto tę komisję śledczą powołać. Gdy jednak wejdzie się w szczegóły, okazuje się, że posiedzenia komisji ani nie będą medialne, ani specjalnie zrozumiałe dla przeciętnego widza TVP. Dlaczego?
Otóż problematyka przepisów regulujących podatek od towarów i usług nie jest ani łatwa, ani przyjemna. Posłowie kolejnych kadencji Sejmu, mimo iż produkują przepisy dotyczące zagadnień podatkowych, w większości nie mają zielonego pojęcia o ich znaczeniu. Gdyby było inaczej, prawo podatkowe w Polsce nie byłoby jednym z najbardziej skomplikowanych i niezrozumiałych dla podatników w Europie. Zdecydowana większość przedsiębiorców w Polsce nie wyobraża sobie prowadzenia działalności gospodarczej bez fachowego wsparcia kancelarii podatkowej, która wyliczyłaby te wszystkie VAT-y, CIT-y, zaliczki, składki. Nie potrafiliby skorzystać z ulg czy odliczeń, a co dopiero wykorzystać luki w tych przepisach do celowego wyłudzenia podatku w tak kolosalnych rozmiarach. W tejże rzeczywistości, próba wykorzystania transmitowanej na żywo komisji śledczej, badającej niuanse ustawy o VAT i próba znalezienia związku przyczynowo – skutkowego pomiędzy takim a nie innym zapisem i korzystaniem z nich przez przestępców przerasta prawdopodobnie zdecydowaną większość posłów koalicji rządzącej.
Już samo zobrazowanie skomplikowanego mechanizmu wyłudzenia VAT może być dla widzów średnio atrakcyjne i średnio zrozumiałe. Wyobrażacie sobie paski TVP w stylu: “Enta poprawka do ustawy o VAT, wprowadziła w art. 88 zapis, który pozwalał odliczyć podatek naliczony z faktur wystawionych przez podmiot fikcyjny”? A co to w ogóle jest podatek naliczony i czym się różni od należnego? Jak to możliwe, że podmiot fikcyjny wystawił fakturę? Przecież jeśli był fikcyjny to nie istniał. Jeśli ktoś wystawił fakturę to jego powinno się ukarać – myśli Kowalski. No ale co w przypadku, gdy fakturę wystawia spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, której biuro mieściło się w wirtualnym biurze, a prezes Ukrainiec nigdy w Polsce nie był? Kogo ukarać, komu postawić zarzuty? I jak przedstawić legalne wówczas zachowania jako celowe działanie polityków PO – czyli jak wykazać, że to wina Tuska?
Idźmy dalej. Problemem były przecież także fatalnie działające prokuratury i rzekomo sądy, które przestępców podatkowych karały z kodeksu karno skarbowego, który przewidywał niższe kary. No ale przecież jest problematyka zbiegu idealnego czynów – czyli można było ten sam czyn uznać także za oszustwo. Decydowali prokuratorzy, którzy od rządu byli przecież niezależni – także w pełni legalnie. Jak zatem wykazać winę Tuska? To wcale nie jest takie proste.
Wiemy, że komisja jednak powstanie i będzie próbowała to show prowadzić. Na jego głównych aktorów wyznaczono posłów anonimowych, no może poza posłem Horałą, który będzie próbował przy jej pomocy walczyć o prezydenturę w Gdynii. Takie nazwiska jak Kazimierz Smoliński, Małgorzata Janowska, Wojciech Murdzek czy Andrzej Matusiewicz raczej nie gwarantują zbyt wielkiej oglądalności. Co będą kwestionować? Działalność sądów rejestrowych czy wręcz kodeksu spółek handlowych, który pozwalał na tworzenie osoby prawnej, która mogła nie mieć majątku, siedziby i kapitału?
Brzmi jak poważne wyzwanie dla słabych kadr PiS, którzy w przypadku ustaw podatkowych najczęściej po prostu jak maszynki głosują za lub przeciw. Przecież problematyka komisji śledczej dotyczyć powinna przede wszystkim treści przepisów podatkowych, dopiero w dalszej kolejności działań organów te prawo stosujących. Poza tym zarzut wobec PO, że nie jest PiS-em to za mało. Państwo bardzo ingerujące w gospodarkę, jakie dziś oferuje PiS jest czymś zupełnie innym niż państwo oddające przedsiębiorcom swobodę, bez nadmiernej kontroli każdego etapu prowadzenia. Przez 8 lat Polacy chcieli państwa wolności, w którym działalność gospodarczą można założyć w jednym okienku w jeden dzień. Tego nie da się pogodzić z jednoczesnym szerokim sprawdzeniem podmiotu na starcie działalności czy sprawdzeniem jego wiarygodności.
Może być nawet gorzej. Bo gdy już skończy się klęską etap badania celowości takich a nie innych przepisów podatkowych, komisja powinna zająć się działalnością skarbówki. A tu to dopiero będzie klapa. Fiskus działał jak działał, bo takie miał mierniki. Jeśli premię w zadowalającej wysokości otrzymywało się za wydanie decyzji na spółkę słupa, w której nigdy nie było kapitału do zwindykowania, to fiskus takie decyzje “produkował”. Wszystko to pochodna takich a nie innych mierników oceny pracowników czy urzędów. Tu ewidentnie jest pole do przedstawienia tego jako afery. No to rozliczyć tych dyrektorów departamentów, wyrzucić z pracy. Problem w tym, że oni nadal są w MF, tylko w innych departamentach. Po klęsce “tamtych mierników” dziś tworzą nowe albo dopiero co pomagali swoją mądrością w Departamencie Reformy Administracji Skarbowej. Takiego psikusa zrobić premierowi Morawieckiemu? Może to być misja samobójcza. Zresztą to samo dotyczy rozpatrywania działalności prokuratorów i sądów – przecież wówczas organizacyjnie podlegali ministrowi sprawiedliwości – obecnie wicepremierowi obozu PiS, Jarosławowi Gowinowi.
Wniosek jest zatem oczywisty. Nie tylko nie da się z tego zrobić show telewizyjnego, ale wręcz szczegóły, które w trakcie jej posiedzeń wyjdą na jaw, mogą uderzyć rykoszetem w rząd PiS. Efekty propagandowe można osiągnąć i bez komisji śledczej, co zresztą widzimy od kilku miesięcy. Gdy komisja przyłoży się do pracy “zbyt bardzo” okaże się jeszcze, że te miliardy “wyłudzonych” podatków, to w gruncie rzeczy podliczony często wielokrotnie VAT od tych samych transakcji, sztucznie nadmuchany na potrzeby statystyk karnym art. 108 ustawy o VAT.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że powołana właśnie misja śledcza powstała, miałaby jeszcze niedawno szansę być pierwszą powołaną faktycznie w okolicznościach, w których zbadanie działanie państwa jest konieczne. Tu nic nie może zrobić prokuratura, bo jeśli gdziekolwiek doszło do celowych nadużyć, to na poziomie kilku departamentów Ministerstwa Finansów, w sferze tworzenia ustaw podatkowych, regulaminów i wytycznych do stosowania przez fiskusa. Pytanie jednak, czy władza jest gotowa z tym tematem się zmierzyć?
Fot. Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU