Pamiętacie jeszcze klasowego pupilka? Tego, który dotknięty łaskawym spojrzeniem nauczyciela stawał się jego uszami i oczami? Podobne infantylne szaty przybrała dzisiaj Małgorzata Wassermann podczas przesłuchania byłego ministra transportu, Sławomira Nowaka.
Słynąca z groteskowych sytuacji tzw. komisja śledcza ws. Amber Gold mogła wzbudzić dziś uśmiech zażenowania, kolejny po telefonie do przesłuchiwanego Sławomira Nowaka, czy pamiętnym wątku o Carycy Katarzynie z Markiem Suskim w roli głównej.
Były minister na początku przesłuchania, po przysiędze, chciał skorzystać z prawa do wygłoszenia oświadczenia, czyli tzw. swobodnej wypowiedzi. Ta, jakże normalna sprawa, była wystarczającym pretekstem do kuriozalnych zaczepek ze strony przewodniczącej sejmowej komisji śledczej. Już po pierwszych słowach posłanka przerwała wypowiedź przesłuchiwanego, bo… „Oświadczenie ma charakter swobodnej wypowiedzi, nie wolno czytać”!
Ten, tylko się półgębkiem uśmiechając, kontynuował odpowiedź, na co Wassermann zasięgnęła opinii sejmowych prawników co do swoich przekonań. Ci, jakby karnie, po kolei przyznali przewodniczącej rację, aż ku jej zaskoczeniu spotkała się z odrębnym zdaniem, mówiącym o tym, że przesłuchiwany ma mówić wprawdzie swoimi słowami, może jednak posiłkować się notatkami.
– Z jakiego punktu kodeksu postępowania karnego wynika takie prawo? – zapytała Wassermann
– Nie ma punktu, z którego wynikałby zakaz – brzmiała odpowiedź
Sławomir Nowak, jakby ucinając dyskusję wśród członków komisji uszczypliwie stwierdził, że chciał tylko przeczytać nazwę komisji, której pełnego brzmienia nie pamięta, bo nazywa się ona „Komisją śledczą do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold”.
Wydawało się, że scysja została zażegnana, Wassermann jednak przyczajona jak modliszka czekała na choćby potknięcie byłego ministra. Gdy po kilku minutach skierował swój wzrok na leżące przed nim kartki zaatakowała: – Panie ministrze, proszę odłożyć te notatki. Chyba jest pan w stanie mówić bez nich przez parę minut. – Ja po prostu wodzę wzrokiem odparł Nowak.
To dla nas oczywiste, że wzorem oratora jest jaśnie nam panujący Prezes oraz jego uczeń Adrian o nieciekawym przezwisku. Prosimy, my maluczcy, bądźcie łaskawi dla naszych ułomności, kiedy dążąc do ideału sięgniemy do kartki ze starannie przygotowanym tekstem wystąpienia. Wszak to tylko zgniła kultura Zachodu może cenić nędzne wypracowane wystąpienia „z kartki” jak u Martina Luthera Kinga, gen. Pattona czy prezydenta Kennedy’ego. Najważniejsze – mów bez kartki.
Jak widać, Małgorzata Wassermann zachowuje się jak niedojrzały klasowy kapuś. Kapiąca na nią łaska prezesa posuwa ją do nadgorliwości znanej neofitom. Ciekaw jestem do jakiej kariery ma przygotować ją jej zapiekła i groteskowa postawa w komisji. Może prezes SN?
Przesłuchania komisji są za każdym razem coraz bardziej kuriozalne, a kolejne rewelacje zdają się bardziej pogrążać sam proceder i panią przewodniczącą niż jakiegokolwiek podejrzanego, zaś każdy świadek, który nie należy do jedynej słusznej partii, traktowany jest przez posłankę z nieukrywaną wyższością i pogardą. Co zatem przekazał były minister w ramach przesłuchania i tzw. swobodnej wypowiedzi, co mogło rozwścieczyć przewodniczącą?
“Jedyne, co mogę powiedzieć, że żałuję w kontekście OLT, to że zwlekałem z odwołaniem prezesa Kruszyńskiego z funkcji prezesa ULC. W mojej ocenie niestety ponosi pełną służbową i polityczną odpowiedzialność za okres, w którym był prezesem i za zaniedbania w Urzędzie, które tolerował”. Przypomnijmy tylko, że pan Kruszyński – b. prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego – został powołany na swoje stanowisko przez ówczesnego premiera – Jarosława Kaczyńskiego.
Źródło: sejm.gov.pl
fot. flickr/ Sejm
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU