Zdumiewający wpis pojawił się na Twitterze Cezarego Gmyza, dziennikarza znanego z sympatii do Prawa i Sprawiedliwości. Obecny korespondent TVP w Niemczech zaskoczył śledzących jego profil, oświadczając, że czeka aż Centralne Biuro Antykorupcyjne “zamknie pierwszego PiS-owca”. Co miałaby oznaczać ta wypowiedź, czyżby “Trotylowi” nie było już po drodze z partią Jarosława Kaczyńskiego?
Enigmatyczny wpis niedługo czekał na reakcję internautów. Wielu sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, bez dłuższego zastanowienia, wzięło zdanie Gmyza za bezpośredni atak wobec dotychczas wspieranej partii. Co niektórzy najwierniejsi rycerze PiSu skorzystali natychmiast z retoryki znanej najzacieklejszym przeciwnikom Cezarego Gmyza, sugerując mu umieszczenie wpisu pod wpływem alkoholowego ciągu. Aż dziw, że nikt nie wytknął, że jest wnukiem żołnierza Wehrmachtu.
Po kwadransie redaktor doprecyzował swoją internetową wypowiedź, chcąc jakby udowodnić, że wiernie pozostaje po właściwej stronie barykady. Chodziło mu mianowicie o oczyszczenie kryształowego PiSu z koniunkturalistów zasilających szeregi partii pod wpływem wzrostu jej popularności.
Okazało się, że tłumaczenie nie zadowoliło wszystkich pieniaczy. Jak wiemy legitymacja partyjna tegoż szczególnego ugrupowania w swoisty, jakby magiczny sposób oczyszcza z wszelkiej nieprawości, zmywa nawet “gen zdrady”. Insynuowanie, że PiS miałby brać również udział w korupcyjnym procederze jest niedorzeczne, PiS przecież nie może kraść.
Inni starali się już zawczasu usprawiedliwiać PiS pisząc: “Proszę podać jedną partię, gdzie nie ma parcia na kasę”. Skorzystano dodatkowo z parafrazy znanej kwestii :”Przez osiem ostatnich lat Polki i Polacy…”.
Zaskakujący wpis Cezarego Gmyza jest dość znamienny. Dla “niepokornego” dziennikarza śledczego “dobrej zmiany” charakterystyczne jest, że ma on w zwyczaju insynuowanie niecnych czynów. Niewielu przy okazji tego niemałego wewnątrzpisowskiego starcia zauważyło, że “Trotyl” prawdopodobnie dowiedział się o aferze korupcyjnej wewnątrz PiS. Niestety, właściwe też dla Gmyza jest, że swoich rewelacji zazwyczaj nie ujawnia, a raczej wykorzystuje do nacisku na wybraną przez siebie ofiarę – jakby miał za nic obowiązek natychmiastowego powiadomienia o podejrzeniu przestępstwa. Możemy się tylko domyślać, gdzie do tej grubej afery miałoby dojść, na Twitterze poruszono wątek m. in. dolnośląskiego oddziału Polskiej Grupy Energetycznej. Ja raczej skłaniam się, że ewentualne rewelacje zostaną umiejętnie przyćmione albo “dymisją ze względów rodzinnych”, albo tłumaczeniem infiltracji PiSu przez opozycyjne środowiska. Najbardziej prawdopodobne wydaje się też typowe zamiecenie sprawy pod dywan, wykorzystane jako hak w wewnątrzpartyjnej walce. Cokolwiek nie wyniknęłoby z rewelacji Gmyza, pewne jest, że winna okaże się Platforma Obywatelska.
fot. flickr/KPRM
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU