Nikt już nie ma wątpliwości, że luzowanie obostrzeń to jeden wielki chaos. Rząd pozwolił na uruchomienie hoteli wraz z wprowadzonymi w restauracjach obostrzeniami higienicznymi. Gdy branża hotelarska z radością przyjęła możliwość obsługi klientów w restauracjach, bez których otwarcie hoteli w wielu przypadkach się nie opłaca, po godzinie na konferencji premiera, hotelarze dowiedzieli się że nic z tego. Można otworzyć żłobki i przedszkola – zakomunikował niedawno premier Morawiecki w stylu trzecioligowego sprzedawcy garnków. Bez konsultacji z samorządami, bez dokładnych wytycznych higienicznych i z dostarczonym na dwa dni płynem dezynfekującym – otwierajcie!
Banalny celebrytyzm drobnych łotrzyków podszyty indolencją szarżuje co kilka dni z telewizorów, opowiadając o kolejnych tarczach i znoszeniu obostrzeń. Premier Morawiecki już parę razy chwalił się na konferencjach, jak wiele wniosków o pomoc złożyli przedsiębiorcy. Tego ilu pomocy udzielono do dzisiaj nikt nie uslyszał. To normalnie, że zawsze się mówi ilu rozbitów woła o pomoc, a nie ilu wyłowiono. Logika szefa rządu jest jak sól wcierana w ranę.
Kolejną nędzę intelektualną rządzących, związaną z luzowaniem obostrzeń opisuje Gazeta Wyborcza.
– Po poluzowaniu obostrzeń na ulice polskich miast wyszło więcej ludzi. W tramwajach i autobusach limity są jednak takie same. Samorządowcy i przedstawciele branży mówią: “stop”. I dają rządowi Prawa i Sprawiedliwości czas do poniedziałku – pisze gazeta. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 25 marca mówi, że liczba pasażerów nie może przekraczać połowy miejsc siedzących.
Cyrk pijarowo-luzowawczo-odmrożeniowy sprawił, że np. łodzki MPK nie jest w stanie przewieźć wszystkich pasażerów.
– W godzinach szczytu nie jesteśmy w stanie przewieźć wszystkich tak, aby spełnić narzucone wymagania. Przepełnienia notowaliśmy do tej pory głównie w godzinach porannych. Problem niestety zaczyna narastać i pojawiają się one już w godzinach południowych (…) – mówi Zbigniew Papierski, prezes łódzkiego MPK.
W poniedziałek w Warszawie, podczas porannego szczytu, doszło do pięciu zatrzymań ruchu z powodu przekroczenia liczby pasażerów. Na 2,7 tys. skontrolowanych pojazdów, w co dziesiątym doszło do przekroczenia limitów. Rafał Burski, prezydent Bydgoszczy uważa, że należy pilnie wprowadzić zmiany i zwraca uwagę na pewien absurd. – W PKS może jeździć 30 osób, a w autobusie tej samej wielkości kilkanaście. Z punktu widzenia zagrożenia epidemiologicznego jest to niewytłumaczalne – podkreśla w rozmowie z Wyborczą.
Branża i samorządowcy apelują do rządu, by umożliwiono przewóz komunikacją miejską liczbę osób odpowiadającą połowie miejsc ogółem. Kilka tygodni temu Izba Gospodarczej Komunikacji Miejskiej i Polski Związek Pracodawców Transportu Publicznego wysłały po kilkanaście pism. Reakcji ze strony PiS nie było.
Źródło Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU